Aktualności

17-09-2014-21:01:50

Tricky - "Adrian Thaws"

Udostępnij! Tweetnij!

Tricky jest muzycznym odpowiednikiem Luca Besson. Mnóstwo świetnych pomysłów, z realizacją i ich przekuciem w kompletne dzieło bywa jednak różnie.

Najnowsza płyta Anglika należy do tych słabszych. Na "Adrian Thaws" dzieje się sporo, często dobrego, ale jako całość nie przekonuje. Ba, nawet pojedyncze kawałki zachwycają raczej fragmentami, np. ciekawą aranżacją czy intrygującym wokalem, niż jako pełne nagrania. Najprościej mówiąc, mamy do czynienia z klasycznym recyklingiem rozmaitych patentów i wcieleń muzyka. Eklektyczny zestaw poskładany z niemal wszystkiego, z czego dotąd zasłynął, łącznie z bluesowymi ciągotami ("Keep Me in Your Shake"). Sporo mroku, obowiązkowo zmysłowe kobiece wokale, zamulona elektronika, ale czasem i bardziej energiczne, klubowe propozycje ("Nicotine Love") czy wyrazisty, oldschoolowy hip-hop ("Gangster Chronicles").

Nie jest źle, ale bardziej brzmi to jak kompilacja rarytasów, zestaw "odrzutów" z rozmaitych sesji niż typowa, pełnoprawna płyta. Wspomniałam o Bessonie, bo jego filmografia naznaczona jest produkcjami, które przypominają kolaż znanych już pomysłów i wątków. Jednemu i drugiemu artyście nie brakuje wyobraźni, pewien poziom najczęściej trzymają, ale i powyżej rzadko wskakują.

"Adrian Thaws" ma momenty, ale nic ponadto.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: