Recenzja

07-03-2018-20:00:04

Cochise - Swans And Lions

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Ocena:

Cochise nie proponują oryginalnej, odkrywczej, zaskakującej muzyki. Na szczęście proponują dobrą muzykę.

"Swans And Lions" to już piąte dzieło formacji z Pawłem Małaszyńskim na czele, tak więc fani zdążyli zapewne przyzwyczaić się do stylu Cochise. Do ciężkiego, nierzadko powłóczystego grania, do gęstych gitar, "zawiesistej" atmosfery, grunge'owego brudu,
stonerowego kurzu i specyficznego wokalu. Na nowej płycie muzycy konsekwentnie idą wcześniej obraną drogą, ale wydaje się, że coraz mniej się męczą. Innymi słowy "Swans And Lions" może nie przynosi wielkich niespodzianek w kategoriach brzmienia czy kompozycji, ale to solidna, sprawnie zrealizowana i wbrew pozorom dość różnorodna płyta.

Po pierwszym, niekoniecznie najbardziej uważnym przesłuchaniu, może się wydawać, że panowie proponują raczej monotonną mieszankę Alice in Chains, Danzig z odrobiną indiańskich zaśpiewów. Nie jest to całkiem chybiony opis, ale jeśli poświęcić temu albumowi nieco czasu, okaże się, że sporo się tu dzieje. Począwszy od dynamicznego "16" z gitarowym nerwem, którego nie powstydziłby się Josh Homme, przez nieco plemienny, pełen przyjemnych przesterów utrzymany w średnim tempie "Beautiful Destroyers" oraz ponury, mroczny wręcz posępny "Pain of God" po energiczny, okraszony metalicznymi dźwiękami "Control" (nieco przypominający Joy Division).

Wszystko to przychodzi muzykom Cochise naturalnie, bezwysiłkowo. Słychać, że mają z takiego grania frajdę, że to czują, że każdy numer powstaje organicznie. Coraz większą swobodę słychać też u Pawła Małaszyńskiego, który owszem jeszcze czasem się zapomina i nieco straszy gardłowym, zmanierowanym śpiewem (dość ciężkostrawna interpretacja "Secrets" z rozedrganymi
migdałkami), ale coraz częściej brzmi naprawdę fajnie, ciekawie - głęboko, klimatycznie.

"Swans And Lions" nie wywróci rockowego grania do góry nogami, pewnie nawet większego zamieszczania na naszym polskim podwórku nie spowoduje, ale jeśli ktoś lubi post-grunge'owe muzykowanie, jeśli pasuje mu nieco mroczna atmosfera, jeśli chętnie zgubi się w gitarowym gąszczu, będzie z tej płyty bardziej niż zadowolony.


Lista utworów:

  1. 1. 1600:03:57
  2. 2. Cristal00:04:24
  3. 3. Tick Tack Toe00:03:01
  4. 4. Neverland00:03:17
  5. 5. Beautiful Destroyers00:03:40
  6. 6. Control00:04:01
  7. 7. Pain of God00:03:20
  8. 8. Winter00:04:15
  9. 9. Storm00:03:46
  10. 10. Swans00:03:47
  11. 11. ...and Lions00:05:13
  12. 12. Secrets (Bonus track)00:02:08

autor: aka

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: cochise