Recenzja
Flotsam and Jetsam - End Of Chaos
Podziel się na facebooku! Tweetnij!Ocena:
18 stycznia 2019 roku miał premierę najnowszy album nieco zapomnianej thrash metalowej formacji, Flotsam & Jetsam, zatytułowany „The End of Chaos”. Kapela, która zawsze była nieco w tyle za swoimi bardziej znanymi koleżkami z Metallica czy Slayer, nadal żyje i mało tego – najnowsze dzieło metalowców rodem z Arizony to potężny kandydat do thrash metalowego albumu roku! „The End of Chaos” to potężna dawka soczystych riffów podlana pędzącymi bębnami, gdzie całe dzieło wieńczy bodaj najlepsze „gardło” w tym biznesie – Erik Knutsson.
Tytuł świeżego dziecka Flotsów jest bardzo wymowny. Sami muzycy tłumaczyli, że oznacza on dla nich swoisty koniec czasu chaosu – w ich wypadku było to obijanie się na peryferiach głównej sceny thrash metalowej i to pomimo nagrywania świetnych materiałów. Po prostu z biegiem lat coś poszło nie tak, ale po przesłuchaniu „The End of Chaos” w pełni rozumiem stanowisko zespołu mówiące o „końcu problemów” – po prostu jego członkowie mają świadomość, że nagrali doskonały, kipiący od przebojowych melodii i soczystych riffów album. Tak jest drogie dzieci, Flotsi wracają i robią to w wybuchowym stylu!
„End Of Chaos” to iście bogata muzyczna uczta. Na płycie mamy aż 12 numerów i śmiało można powiedzieć, że żaden z nich nie jest fillerem. Od początkowego „Prisoner of Time”, w którym zespół rozlicza się ze swoją przeszłością i zapowiada nowe otwarcie mamy do czynienia z perfekcyjnie zbalansowanym thrash metalem. Flotsi odkryli tutaj swoją receptę na połączenie agresywności i szybkości z przebojowymi, wpadającymi w ucho melodiami zamkniętymi w klarowną całość wokalami Erica. Słychać to najpełniej w świetnym „Architects of Hate”.
Produkcja jest przejrzysta, odpowiednio dociążona soczystymi gitarami, a praca sekcji rytmicznej zasługuje na Nobla – Ken Mary (Accept), który zastąpił za bańkami Jasona Bittnera (wybrał Overkill) to sytuacja typu „win-win” – dwie kapele zyskały nowe życie, ale to Flotsi zyskali na tym znacznie więcej. Otóż okazuje się, że Mary jest kompozytorem znacznej części piosenek z „End Of Chaos”. Facet swoimi podwójnymi stopami i lombardowskimi przejściówkami nadaje temu albumowi światowego sznytu i daje nowe życie kapeli. Operujący basem Mike Spencer dzielnie dotrzymuje mu tempa, a co najważniejsze, jego instrument jest bardzo wyraźnie słyszalny, co nie jest takie oczywiste w thrash metalu.
Uważam, że „End Of Chaos” będzie dla Flotsów ich opus magnum, który ponownie, po wielu latach niepowodzeń, skieruje na chłopaków z Arizony światła wielkich scen koncertowych. Ten album jest po prostu genialny. Chapeau bas!
Lista utworów:
- 1. Prisoner of Time00:04:17
- 2. Control00:03:45
- 3. Recover00:04:08
- 4. Prepare for Chaos00:03:45
- 5. Slowly Insane00:03:53
- 6. Achitects of Hate00:05:04
- 7. Demolition Man00:03:37
- 8. Unwelcome Surprise00:05:07
- 9. Snake Eye00:03:54
- 10. Survive00:04:08
- 11. Good or Bad00:03:55
- 12. The End00:03:47
autor: Maciej Chrościelewski / koncertomania.pl