Recenzja
In Flames - I, The Mask
Podziel się na facebooku! Tweetnij!Ocena:
In Flames od czasu albumu „Colony” nieustannie rozwijało się w progresywnym graniu, często zmieniając nieco swój styl. Styl, dzięki wypracowaniu którego Szwedzi odnaleźli się na nowo i ukazali szerszemu spektrum słuchaczy. „I, The Mask” jest chyba jedynym ich albumem, na którym kapela nie obrała konkretnego kierunku i bazując na starych patentach próbowała wykrzesać z siebie coś ekstra. Czy się udało? To zależy jak mocno i za co kochacie In Flames.
Na albumie jest całkiem sporo łagodniejszych numerów, jak „Follow Me” z akustycznymi gitarami, mocno przesterowanymi czystymi wokalami i w zasadzie niewyróżniającą się niczym sekcją rytmiczną. Na „I, The Mask” mocniejsze numery, jak np. toczący się złowieszczo „I Am Above”, którego esencją są świetne wokale. 13 album Szwedów otwiera „Voices” i ten numer można uznać za przekrojowy dla całego longplaya – miksu melodyjnych refrenów, wyraźnych gitarowych zwrotek i odrobiny progresji, która przejawia się w niektórych partiach klawiszy.
Spokojniejsze partie albumu przypominają nieco poprzedni album In Flames, „Battles”, podczas gdy cięższe partie kojarzą mi się z riffami na „Come Clarity”. Kilka piosenek z „I, The Mask” zasługuje na uwagę i odstaje od reszty in plus. „This Is Our House” zaskakuje otwierającymi numer chórkami i stosunkowo dużym zróżnicowaniem wokalnym prezentowanym przez Andersa Fridena. Miło odebrałem „Deep Inside”, w którym to utworze In Flames miesza z sobą mocną elektronikę klawiszy z… bliskowschodnimi klimatami. Wyszło całkiem nieźle. Z kolei takie „Stay By Me” to już wyraźny hołd złożony fanom „The Clarity”, m.in. z racji charakterystycznego brzmienia gitary akustycznej, ale także wyraźnej od początku linii melodycznej. Niestety wśród 12 numerów obecnych na „I, The Mask” jest kilka fillerów. „In This Life”, „We Will Remember” (niezły tylko refren) i „Call My Name” – to według mnie najsłabsze ogniwa wydanego 1 marca albumu.
„I, The Mask” nie jest w żadnym wypadku nieudanym dzieckiem zdolnych muzyków dowodzonych przez Andersa Fridena. Każdy fan kapeli, który miło przyjął ostatnie wydawnictwa zespołu nie będzie rozczarowany, jednak bardziej wymagający słuchacze mogą lekko psioczyć na brak wyraźnego kopa. Najmocniejszą stroną „I, The Mask” są bez wątpienia partie wokalne, muzycznie jest zaledwie nieco powyżej średniej. Wydaje się, że stosunkowo szorstka produkcja wyhamowała dynamikę gitar i nieco skryła sekcję rytmiczną, która naprawdę niczym się nie wyróżnia. Numery z „I, The Mask” na pewno zyskają grane na żywo.
Świeży album mistrzów melodyjnego death metalu nie jest żadnym przełomowym wydawnictwem – to zbalansowana próba wykorzystania w nowej formie dobrze znanych patentów, która na pewno przypadnie do gustu wiernym fanom In Flames.
Lista utworów:
- 1. Voices00:04:48
- 2. I, The Mask00:03:41
- 3. Call My Name00:03:33
- 4. I Am Above00:03:49
- 5. Follow Me00:04:55
- 6. (This is Our) House00:04:16
- 7. We Will Remember00:04:04
- 8. In This Life00:03:52
- 9. Burn00:03:43
- 10. Deep Inside00:04:21
- 11. All The Pain00:04:29
- 12. Stay with Me00:05:16
autor: Maciej Chrościelewski / koncertomania.pl