Recenzja
Thom Yorke - Anima
Podziel się na facebooku! Tweetnij!Ocena:

Zapewne nie takiego epitetu użyłby Thom Yorke, ale jego najnowsza płyta jest naprawdę ładna.
Thom Yorke najwyraźniej pozostał w klimacie soundtracku do filmu "Suspiria", tworząc dzieło w dużej mierze ilustracyjne, szalenie klimatyczne, nieco odrealnione, gdzieś na pograniczu snu i jawy. Korzystając głównie z elektroniki, oszczędnie używając głosu, nagrał utwory, które niczym portale przenoszą do innego wymiaru.
Choć, jak to bywa u Anglika, nic nie jest tu proste czy oczywiste, a wiele kompozycji sprawia wrażenie otwartych konstrukcji, "Anima" jako całość jest dziełem spójnym, dopracowanym i zaskakująco przyjaznym. Pozornie nieprzyjazne, ostre, "pulsarowe" dźwięki nie drażnią, nawiedzone czasem głosy nie wzbudzają grozy, a androidowe efekty nie oziębiają. Dlatego właśnie to ładny album. Zbudowany z kanciastych elementów, spowity chłodną syntezatorową mgłą, jakby nie z tego świata, a mimo to ciepły, harmonijny i pełen subtelności. Oparty na zniekształceniach, szumach i zgrzytach, a jednak łagodny i delikatny. Bardzo technologiczny, a zarazem tak po ludzku melancholijny.
Płyty "Anima" najlepiej słuchać na słuchawkach, gdzie można smakować wszelkie produkcyjne niuanse, odkrywać wszystkie mikrodźwięki (czasem błyszczące i migoczące, kiedy indziej matowe i chropowate), zachwycając się, jak te różnorodne elementy ze sobą współgrają, bezkolizyjnie się mijają czy - najczęściej - idealnie się dopełniają.
Lista utworów:
- 1. Traffic00:05:17
- 2. Last I Heard (...He Was Circling the Drain)00:05:06
- 3. Twist00:07:03
- 4. Dawn Chorus00:05:23
- 5. I Am a Very Rude Person00:03:44
- 6. Not the News00:03:57
- 7. The Axe00:06:59
- 8. Impossible Knots00:04:19
- 9. Runwayaway00:05:56
autor: Anna Szymla