Recenzja

28-02-2009-19:12:36

Jay Sean - "My Own Way"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Brytyjska scena popowego R&B doczekała się kolejnego godnego reprezentanta. Jay Sean w niczym już nie ustępuje Craigowi Davidowi czy Lemarowi, a wiele wskazuje, że nowa płyta to wcale nie jego ostatnie słowo.

"My Own Way" to niespełna godzina udanej rozrywki. Na krążku wyprodukowanym w większości przez duet J-Remy & Bobby Bass usłyszeć możemy utwory kołyszące, przyjemne, zdecydowanie sprzyjające wieczornym spotkaniom z uroczymi damami i kompozycje spod znaku komercyjnego R&B. Jay Sean kreuje w nich siebie na dżentelmena, pewnego siebie i swoich zalet, a zarazem pokornego i umiejącego oddać towarzyszce, co jej należne.

Słychać wyraźnie, że Jay Sean zapatrzył się na kolegów zza Oceanu - Ne-Yo i Ushera, ale co najważniejsze - to jedynie inspiracje, a nie bezwstydne kopiowanie. Dlatego też płyty londyńczyka słucha się całkowicie miło, szczególnie, że nie ma na niej (na szczęście!) żadnych produkcji Timbalanda, Kanye Westa ani Pharrella.

W cztery lata po niezłym debiucie "Me Against Myself", Jay Sean jawi się nam jako twórca, który wybrał nową muzyczną drogę i wie, gdzie i po co idzie. O kobiety, sławę i pieniążki obawiać się chyba nie musi. A i do szacunku krytyków droga wydaje się co raz krótsza.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!