Recenzja

11-03-2009-18:20:47

Monkey - "Journey to the West"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Nie dałbym głowy, że Damon Albarn to w pełni normalny, zwyczajny ziemianin. Po raz kolejny stworzył on muzyczne dzieło, którego najkrótsza recenzja to słowo - nieziemskie!

"Journey to the West" to płytowa wersja ścieżki dźwiękowej do operowego, multimedialnego spektaklu "Monkey: Journey To The West", opartego na pochodzącej z czasów dynastii Ming powieści. Albarnowi przy produkcji tego dzieła pomagał od początku do końca partner z Gorillaz, Jamie Hewlett.

Nie ma się co oszukiwać. "Journey to the West" nie jest łatwą i przyjemną w odbiorze płytą. Przebojowości tu jak na lekarstwo, a i chwytliwych, melodyjnych kompozycji raczej nie znajdziemy. Albarn i Hewlett przygotowali niewiele ponad pięćdziesięciominutową ścianę dźwięków, w których tradycyjne chińskie brzmienia mieszają się z futurystyczną elektroniką i rockową motoryką. Kultura wschodu sprzed wieków idzie w parze z nowofalową popkulturą, a ludowe melodie próbują stawić czoła precyzyjnie przygotowanym komputerowym tworom przyszłości.

Tak, mamy tu chaos. Albarn umiał go jednak przekuć w coś oryginalnego i świeżego. Ten chaos tylko z pozoru jest nieuporządkowany. Małpa nie stanie się czymś równie kultowym co Goryle, ale na pewno jest kolejnym pokonanym przez Damona schodkiem na drodze do muzycznej nieśmiertelności.

Tak zupełnie, poza wszystkim, to po prostu piękna muzyka. Tylko piękna inaczej, na swój sposób.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!