Recenzja

07-04-2009-19:07:58

Mastodon - "Crack The Skye"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Mastodon to zespół, któremu warto dać wielki kredyt zaufania. Wiadomo, że go bezsensownie nie roztrwoni, lecz spłaci z nawiązką, dając tak wyjątkowe dzieła sztuki, jak najnowsza płyta.

Muzycy przed premierą umiejętnie podsycali zainteresowanie "Crack The Skye", opowiadając o koncepcie i zapewniając, że muzycznie posunęli się dalej w porównaniu z albumem "Blood Mountain", że zainwestowali więcej uczuć, bardziej postawili na klimat. Wszystko się zgadza. Przez skromność nie dodali, że poza niesamowitą atmosferą na krążku mamy wspaniały spektakl muzyczny, wyjątkową podróż przez różne gatunki, którymi bawią się z taką inteligencją i swobodą, jaką rzadko się spotyka.

Koncept dotyczy kalekiego chłopca, którego dusza podróżuje gdzieś w przestrzeni, w końcu trafia do ciała Rasputina, a gdy zostaje on zamordowany, podróżuje z jego duszą i przeżywa różne przygody. Ale siła płyty polega między innymi na tym, że można ją włączyć, zamknąć oczy, dać ponieść się zróżnicowanemu, choć w większości dość niepokojącemu, nastrojowi kompozycji i wymyślić sobie własną, być może nawet bardziej wymyślną opowieść. Na pewno będzie to coś intensywnego, momentami zapierającego dech w piersiach, bo tak właśnie działają dźwięki z "Crack The Skye". Chwilami płyną łagodnie w przestrzeni, mając w tle czysty wokal, delikatne klawisze, w innym momencie następuje przytłaczające spiętrzenie, mocne uderzenie, ostra gitara, pojawia się gęsta perkusja Branna Dailora, krzyczący wokal albo melodyjny śpiew na głosy, by niespodziewanie przejść w kojący fragment. Umiejętnie wykorzystano banjo i mellotron, nieczęsto spotykane u wykonawców zaliczanych do metalu - w tym wypadku niezwykle szeroko pojętego.

Bogactwo dźwięków jest nieprawdopodobne, a jego odkrywanie daje nieopisaną przyjemność, zwłaszcza że wybitnie z producenckiego zadania wywiązał się Brendan O'Brien (m.in. ostatnie płyty AC/DC i Bruce'a Springsteena). Brak przerw między kompozycjami sprawia, że nie ma czasu na zastanowienie. Trzeba od razu chłonąć kolejny odcinek opowieści. A jest co chłonąć i ma się apetyt na więcej.

Po tej płycie daję Mastodonowi nieograniczony kredyt zaufania, bo wiem, że spłacą go tak, iż znów będę miał okazję obcować z płytą wybitną. Poważny kryzys ekonomiczny może i jest, ale w muzyce, dopóki są takie zespoły, o wielkiej zapaści nie ma mowy. Jest tylko oczekiwanie na kolejną transzę wielkiej sztuki.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!