Recenzja

20-05-2009-13:06:47

Jarvis Cocker - "Further Complications"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Nie przypuszczałam, że ulubiony riff sezonu zawdzięczać będę Jarvisowi Cockerowi, tymczasem początek singlowego numeru "Angela" wywołuje u mnie błogi uśmiech. Szkoda, że przy reszcie płyty "Further Complications" mą twarz raczej wykrzywia grymas.

Trochę Davida Bowie ("I Never Said I Was Deep", "You're In My Eyes (Discosong)"), trochę Lou Reeda ("Leftovers") i tylko trochę Steve'a Albiniego, choć to on odpowiada za brzmienie albumu. Podczas, gdy znakomicie wydobył z Manic Street Preachers gniewną siłę, tak w przypadku byłego lidera Pulp, wydaje się, że się nieco pogubił. Podobnie jak sam artysta. Z jednej strony mamy takie skarby, jak "Angela" - zadziorny, brudny utwór, który wpada w ucho i wwierca się gitarowym świdrem. Są też całkiem udane kawałki - "Homewrecker!" z filuternym a zarazem rozwścieczonym saksofonem czy mocno garażowe "Fuckingsong". Co jednak z tego? Całość jest niemrawa jak zaspany kocur. Kompozycje są nudne, mdłe i chociaż głos Jarvisa wciąż ma jakąś magnetyczną siłę, to za mało, by wystawić płycie dobrą ocenę.

Cocker broni się w zasadzie tylko tekstami. Moja droga Angela, to prawie 23-letnia dziewczyna, która zarabia 4,15 funta na godzinę, bynajmniej nie jako kelnerka. Jarvis-hedonista powrócił, otwarcie śpiewając, "I love your body 'cause I've lost my mind/If you want someone to talk to, you're wasting your time". Kłopoty małżeńskie muzyka jeśli miały jakikolwiek pozytywny wydźwięk, to właśnie w słowach jego nowych piosenek.

Dla tych, którzy bardzo tęsknią za nową muzyką Davida Bowie i Lou Reeda "Further Complications" przyniesie nieco upragnionych dźwięków. Dla tych, którzy tęsknią za kolorowym i wyrazistym Pulp, drugi album ich byłego lidera ma niewiele do zaoferowania. Dla tych, którzy po prostu szukają dobrej, wciągającej płyty czy też znakomitych piosenek, dzieło Cockera będzie rozczarowaniem. Ale ta "Angela"... oh, Angela...

Podziel się na facebooku! Tweetnij!