Recenzja

20-05-2009-13:37:43

Enya - "And Winter Came..."

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Jeśli ktoś liczył, że po dwóch dekadach wielkich triumfów irlandzka gwiazda nagle dokona rewolucji w swoim brzmieniu i czymś nas zaskoczy to - ujmując to bardzo dyplomatycznie - po prostu się przeliczył.

Dla fanów to raczej dobra informacja. Trudno sobie jakoś wyobrazić, żeby Enya odcięła się od swoich muzycznych korzeni i poeksperymentowała odchodząc w kierunku plastikowych - z jednej strony, albo ostrych, rockowych brzmień - to z drugiej. Mamy więc 45-minutową świąteczną kartkę w stylu new age.

Kawałki różnią się od poprzednich dokonań wokalistki przede wszystkim odejściem w stronę zimowego, odrobinę bajkowego klimatu, stosownie do tytułu i przesłania materiału. Nie jest to na szczęście zbiór nagranych pod publiczkę kolęd, którymi będziemy niemiłosiernie katowani w galeriach handlowych, ale umówmy się szczerze - gdyby "And Winter Came" poleciało w takich miejscach dwa razy z rzędu, też pewnie kilka osób wyprowadziłoby z równowagi.

Jak to już jest w przypadku muzycznych dinozaurów - to, co najbardziej podoba się wiernym słuchaczom, jest punktem do wyprowadzenia kontry przez krytyków. Najnowszy album Irlandki mógłby na dobrą sprawę ukazać się dziesięć czy piętnaście lat temu i nikt nie dostrzegłby różnicy. Wokalistka wciąż sprawdza się tylko w wąziutkim muzycznym poletku i jest w nim niezaprzeczalnie zjawiskiem. Tylko czy to zjawisko jeszcze kogokolwiek może poruszyć?

Podziel się na facebooku! Tweetnij!