Recenzja

25-06-2009-15:17:06

Rachael Yamagata - "Elephants... Teeth Sinking Into Heart"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Każda kobieta ma wiele twarzy. Rachael Yamagata jako artystka ma co najmniej dwie i obydwie przekonująco pokazuje na drugiej, tym razem podwójnej płycie.

"Elephants" to bardziej liryczne, melancholijne, pełne zadumy i delikatności oblicze młodej Amerykanki, ujawnione wskutek bolesnych osobistych doświadczeń, czego artystka nie ukrywa. Płyta to spokojna, z dużą rolą subtelnie grającego fortepianu, świetnie zaaranżowanych smyczków, dęciaków i gitary akustycznej plus ocierającego się czasami o szept i westchnienie wokalu Rachael. Nie ma tu nadmiaru rozdzierających płaczów, szlochów, krzyków (aczkolwiek są wyjątki, choćby w "Little Life"). Piosenki snują się powoli, łagodnie roztaczając mało optymistyczną, intymną, ale urzekającą aurę. Ciężko byłoby wyróżnić konkretny utwór, bo jako całość "Elephants" jest materiałem przekonującym, przemyślanym i dopracowanym, aczkolwiek wyjątkowy urok "Sunday Afternoon" rzuca się w uszy już przy pierwszym przesłuchaniu. Czerpiący z bluesowej i folkowej ballady "Duet", pięknie zaśpiewany w duecie z Rayem Lamontagne, także obojętnym nie pozostawia, podobnie jak ukryty po "Horizon" strasznie smutny "The Only Fault".

Na "Teeth Sinking Into Heart" Rachael może kłów nie pokazuje i nie zatapia ich w sercach słuchaczy, ale daje odbiorcom czytelny sygnał, że nie zamierza być artystką wyłącznie tarzającą się we własnym bólu i epatującą swoim cierpieniem. Udowadnia, że wie, jak podłączyć gitarę do prądu i solidnie przyłożyć. Wśród tych, którym dziękuje we wkładce za inspirację i napędzanie do działania jest między innymi Dave Grohl, który tajniki rockowego grania zgłębił przecież ze znakomitym skutkiem. Rachael do tego stopnia wtajemniczenia jeszcze brakuje, ale "Faster" czy "Sidedish Friend" to piosenki, których z pewnością wstydzić się nie musi. W dobie lansowania nowych produkcji Tori Amos czy Gaby Kulki, czyli pań w dużym stopniu korzystających z fortepianu, szkoda by było, gdyby podwójny album bazującej w dużym stopniu na tym instrumencie Yamagaty pozostał w Polsce pozycją niezauważoną, dostępną dla wąskiego grona tych, którym chce się poszperać pod powierzchnią mainstreamu. Polecam poszukać i dać szansę.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!