Recenzja

26-07-2009-22:51:43

La Coka Nostra - "A Brand You Can Trust"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Połączone siły House of Pain, Ill Billa (z Non Phixion), Slaine'a (ze Special Teamz) oraz Big Lefta to energia i moc, jakich dawno nie było na hiphopowej scenie. Fani klasycznego rapu, garściami czerpiącego też z rocka i bluesa, będą wniebowzięci!

Nadeszły bardzo dobre czasy dla weteranów rapowej sceny. Już bez wsparcia wielkich wytwórni, bez mainstreamowej otoczki, za to z ogromną pasją i energią tacy ludzie jak B-Real, Buckshot, Q-Tip, Scarface czy La Coka Nostra nagrywają świetne rzeczy, które skierowane są do koneserów szczerych tekstów i dobrego brzmienia. "A Brand You Can Trust" to najświeższy tego dowód.

Gdy kilkanaście miesięcy temu Everlast, DJ Lethal i Danny Boy postanowili znów połączyć siły i reaktywować House of Pain, mało kto wierzył w powodzenie tego projektu. Tymczasem panowie nie zdecydowali się na nagrywanie pod starym szyldem, lecz z pomocą kilku znajomych artystów utworzyli La Coka Nostra - ekscytujący projekt z pogranicza hardcore'owego rapu, rocka i bluesa. Na ich pierwszej wspólnej płycie nie ma żadnego słabego kawałka czy wypełniaczy. Energetyczne podkłady, za które odpowiada przede wszystkim DJ Lethal (pojedyncze perełki to Everlastowe "The Stain" i Alchemistowe "Choose Your Side"), z pewnością przypomną wielu słuchaczom najlepsze czasy HoP, Cypress Hill czy Public Enemy. Tutaj po prostu nie ma miejsca na rzewne refreny, cykawki w stylu Timbalanda i inne błyskotki dla mainstreamowych rozgłośni radiowych.

Podobnie zresztą rzecz się ma z tekstami, w których Everlast, Ill Bill i spółka raz jeszcze udowodnili, jak inteligentnymi, wnikliwymi i dobitnymi komentatorami życia społecznego potrafią być raperzy. Szczególnie Ci, którzy swoje przeżyli i mogą bez problemu i nacisków ze strony włodarzy wielkich wytwórni, ciskać gromy w polityków, władze, szefów wielkich koncernów i głupią, bananową młodzież, której wydaje się, że za pieniądze może mieć wszystko. Dla nich wszystkich La Coka Nostra przygotowali solidną ripostę, mogącą niczym prawe proste Mike'a Tysona w latach 90., powalić na łopatki.

Paradoksalnie ten ciężki materiał bardzo łatwo i szybko wpada w ucho. Najwięksi już tak mają, że nieważne jak mocno grają i jak ostrych tekstów by nie mieli, umieją grać z polotem. Potężna rapowa eksplozja, obok której trudno przejść obojętnie.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!