Recenzja

27-07-2009-23:00:15

Justice - "A Cross the Universe"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Po wysłuchaniu koncertowego albumu "A Cross the Universe" duetu Justice mam wielką ochotę wybrać się na występ Francuzów.

Gaspard Augé i Xavier de Rosnay nagrali do tej pory jakieś dziesięć piosenek. Nie trudno wiec zgadnąć, że podczas koncertu zagrali prawie wszystkie a niektóre nawet po dwa tudzież trzy razy. Chcę przez to powiedzieć, że pomysł nagrywania płyty koncertowej po tym jak ma się na koncie ledwie jeden album uważam za średni. Ale każdemu wolno robić, co mu się żywnie podoba - a jeśli przy tym robi to tak znakomicie jak Justice nie ma co narzekać.

Koncert zarejestrowany na "A Cross the Universe" miał miejsce 27 marca 2008 roku w Concourse Exhibition Center w San Francisco w Kalifornii, czyli w miejscu gdzie publiczność jest wyjątkowo otwarta na nowe brzmienia także te z Europy. I to w reakcji zgromadzonych słychać. Wszyscy doskonale znają teksty piosenek (w sumie dość zrozumiałe, zważywszy, że są po angielsku i często mają po cztery linijki) i ochoczo śpiewają razem z zespołem. Największe wrażenie robi niewątpliwie wspólne odśpiewanie "We Are Your Friends". Właśnie dla takich chwil chodzi się na koncerty. Ale niczego nie brakuje też dwóm częściom "D.A.N.C.E." (to naprawdę świetny kawałek) czy rozbudowanej wersji "Stress". Jako, że występ miał miejsce w San Francisco trudno się dziwić, że na zakończenie Francuzi przedstawili swoją całkiem udaną wersję kompozycji "Fight Fire With Fire" Metalliki.

"A Cross the Universe" jest dowodem na to, że do dobrego koncertu niepotrzebne są gitary ani nawet mikrofony. Znakomita - w sumie bardzo rockowo brzmiąca muzyka - obroni się nawet gdy wybrzmiewa z komputerów i syntezatorów podłączonych do potężnych głośników. Szef Alter-Art Michał Ziółkowski zapowiedział, ze Justice będzie jednym z pierwszych zespołów, które postara się sprowadzić na nowy Selector Festival. Oby słowa dotrzymał.

P.S. Poza nagraniami koncertowymi na album "A Cross the Universe" składa się także film dokumentalny nakręcony podczas trasy po Stanach Zjednoczonych. Nie jest to z pewnością arcydzieło, ale pokazuje, że Francuzi potrafią się nieźle bawić, a poza tym, że mają za Atlantykiem oddane fanki, które dla chwili spędzonych z idolami potrafią zrobić wiele.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!