Recenzja

12-08-2009-00:29:23

Drivealone - "Thirty Heart Attacks A Day"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Początek powinien wyglądać tak: "Thirty Heart Attacks A Day" to debiutancki album (w fizycznej postaci, bo wcześniej kilka internetowych było wydawnictw) solowego projektu Piotra Maciejewskiego, kompozytora i gitarzysty zespołu Muchy. Krążek, który powstał z przesytu pomysłów Piotra na muzykę - na które Muchy nie mogłyby sobie pozwolić.

Nie mogłyby, ponieważ mało kto by ich dalej słuchał - przecież Drivealone, to nie jest muzyka radiowo-przebojowa. Jednak! (i tutaj małe poplątanie z pomieszaniem) - bez Much projekt mógłby nie dostać szansy na ujawnienie się na półkach muzycznych sklepów. I jeszcze paradoks, bez Drivealone nie byłoby zespołu Muchy, ponieważ Piotr solo - był pierwszy. Czyli mamy pewne pogmatwane, ale szczęśliwe okoliczności.

Jednak muzyka zawarta na tym albumie, wcale w ten sposób tego nie odczuwa, ponieważ zamiast jakiegoś oczekiwanego optymizmu, od początku do końca raczeni jesteśmy smutkiem i depresją. Jest w tym jakaś reguła, ponieważ na poprzednich, sieciowych wydawnictwach sygnowanych Drivealone, mamy podobną sytuację. Podobieństw jest więcej. Cała dotychczasowa twórczość Maciejewskiego kręci się wokół sceny amerykańskiej, głównie z lat 90. Wszystkie dotychczasowe produkcje są tylko i wyłącznie jego autorstwa i wykonawstwa, choć słyszymy na nich przeróżne instrumenty (np. smyczki). No i jest emocjonalnie, melancholijnie, nostalgicznie i smutno.

Całość na dodatek podana w gęstym brzmieniowym sosie, na który składa się gitarowa polewa, szczypta ostrych, sfuzzowanych motywów i kilka rozbełtanych sampli, sprawia, że wraz z rozwojem akcji bardzo powoli się w tym wszystkim zatapiamy. Co zaskakujące, wcale nie jest nam źle, jesteśmy pogodzeni z sytuacją - ogarnia nas błogi spokój! Choć z pewnością to muzyka nie na wszystkie uszy i nie na wszystkie dusze.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!