Recenzja

14-10-2009-20:40:50

Fat Freddy's Drop - "Dr Boondigga & The Big BW"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

W cztery lata po wybitnym studyjnym debiucie płytą "Based on a True Story" powraca siedmioosobowa nowozelandzka formacja Fat Freddy's Drop. Joe Dukie, DJ Fitchie i spółka znów dali radę!

Na poprzednim krążku zespół hipnotyzował słuchaczy niezwykle zmysłowym, bujającym kolażem reggae i dubu. Na "Dr Boondigga & The Big BW" muzycy odeszli w stronę brzmień klubowych a momentami nawet popu. Nagrania brzmią bardziej przystępnie niż na pierwszym albumie, ale nie sposób odmówić im finezji. Przede wszystkim zaś są skomponowane z zegarmistrzowską wręcz precyzją. Każdy dźwięk jest dopracowany niemal misternie, głaszcząc nasze uszy w maksymalnym stopniu. Żeby wyłapać wszystkie smaczki potrzeba wielu seansów z płytą, bo Fat Freddy's Drop mają w zwyczaju tworzyć muzykę wielopłaszczyznową. Dopiero gdy rozłożymy kompozycje na czynniki pierwsze, oddzielimy każdy instrument (dęciaki brzmią po prostu bosko!), jesteśmy w stanie w pełni docenić kunszt zespołu z Antypodów.

"Dr Boondigga & The Big BW" warto też posłuchać dla samego wokalisty - Joe Dukiego. Gilles Peterson ocenił jego i Jamiego Lidella mianem najlepszych żyjących białych piosenkarzy, a warto pamiętać, że w ocenie nowych brzmień Gilles nie myli się nigdy. Dukie zniewala barwą i wachlarzem wokalnych tricków. Nawet w kawałkach o bardziej klubowym posmaku, które w swoim założeniu mają nas poruszać muzyką, nie sposób oderwać uwagi od jego śpiewu.

Słuchanie Fat Freddy's Drop to niesamowita przyjemność. Muzyka nowozelandzkiego kolektywu sprawia, że świat wydaje się lepszy, słoneczniejszy, serdeczniejszy. I chociaż to tylko naiwne wrażenie, czemu chociaż raz na jakiś czas mu tak po prostu nie ulec?

Podziel się na facebooku! Tweetnij!