Recenzja

14-05-2010-21:03:45

K'naan - "Troubadour"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

To ci psikus! Jeden z najciekawszych albumów ostatnich lat w międzynarodowym rapie nagrał mieszkający w Kanadzie uchodźca z Somalii. Pewnie do tej pory o nim nie słyszeliście, więc najwyższa pora to nadrobić. 32-letni Keinan Abdi Warsame zaprasza was do naprawdę magicznego świata.

Dla K'naana to już trzeci album w karierze i, co coraz rzadsze we współczesnej muzyce, każdy kolejny okazuje się lepszy. Muzyk absolutnie nie osiadł na laurach, a o tym, jakim szacunkiem jest darzony w środowisku muzycznym niech świadczy lista gości - m. in. Mos Def, Damian Marley, Adam Levine i... Kirk Hammett. Dziękuję, nie mam pytań! Mam za to masę radości związanych ze słuchaniem "Troubadoura". Z opowieści rapera, który lubi też podśpiewywać i robi to z klasą, dowiadujemy się niesamowitych historii związanych z jego życiem. Uciekł wraz z matką z Somalii w dniu, kiedy wybuchła tam wojna domowa. Wojna domowa to w sumie za delikatne określenie. Lepszym jest rzeź tysięcy niewinnych ludzi. K'naanowi się udało. Osiadł na krótko u ojca w Harlemie, a później przeniósł do Kanady, gdzie w końcu mógł się oddać swojej wielkiej pasji - muzyce.

Ale to nie jest wcale album z happy endem. To seria opowieści o prawdziwej wojnie, o dramatach, które rozgrywają się na świecie co dnia. To wiele mocnych ciosów w środowisko ściemnionego gangsta rapu, którego bohaterowie z prawdziwą wojną, walką o przetrwanie i dramatami mieli do czynienia co najwyżej w telewizji. To cała masa błyskotliwych spostrzeżeń natury społecznej, po których człowiek bezwiednie oddaje się refleksji. Jakkolwiek banalnie to zabrzmi, K'naan zmusza człowieka do rozmyślań, nie pozostawia słuchacza obojętnym. W dodatku wybrał świetne, bardzo kolorowe, bujające produkcje. Wielobarwne, sięgające po reggae, soul, brzmienia alternatywne.

To wszystko sprawia, że mamy do czynienia ze świetną płytą. Rewelacja. Nic dodać, nic ująć.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: k'naan