Recenzja

28-06-2010-18:50:46

Rox - "Memoirs"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Amerykanie niebawem zapadną się pod ziemię ze wstydu patrząc na soulową scenę Wielkiej Brytanii. Za Oceanem wciąż karty rozdają faworytki od lat - Erykah Badu, Jill Scott oraz Angie Stone, brakuje za to młodych twarzy. Na Wyspach mamy za to prawdziwy wysyp intrygujących debiutantek. Poznajcie kolejną z nich.

21-letnia Rox może się pochwalić ciekawymi korzeniami. Co prawda urodziła się w podlondyńskim Norbury, ale w jej krwi płynie mieszanka krwi jamajsko-irańskiej. Nie powinno więc dziwić nikogo, że czarny jak smoła, głęboki głos idzie u niej w parze z lekkością, frywolnością, jaka kojarzy nam się z rytmami reggae. Wokalistka debiutancki krążek nagrała z pomocą dwóch już uznanych, ale wciąż głodnych sukcesów producentów - Commissionera Gordona oraz Ala Shuxa. Ten głód objawia się świeżością, brawurą, która pozwala Rox w pełni rozwinąć skrzydła.

Wokalistka nie chce być kolejną Joss Stone czy Amy Winehouse, stara się już od pierwszej sekundy wręcz wykrzyczeć "nie myślcie o mnie jako o kopii, jestem sobą, jestem nowa, jestem dobra!". Nie sposób tego podważać. Wokal? Bez zarzutu. Teksty? Co najmniej dobre, pozbawione infantylności i banałów, które niezwykle często dominują na płytach kobiet śpiewających R&B. Przeboje? Znajdą się. Począwszy od kapitalnych singli "I Don't Believe" i "My Baby Left Me", przez lekko rockujące "Page Unfolds", aż do niezwykle miłego "Breakfest In Bed" i zmysłowej ballady "Sad Eyes". Każde z wymienionych nagrań ma potencjał, aby podbić listy przebojów, co dla debiutantki byłoby w kontekście jej rozpoznawalności istotne.

"Memoirs" nie wywołuje co prawda takiej euforii jak pierwszy album Amy Winehouse, ale czarno na białym dowodzi dużego talentu młodziutkiej wokalistki. Rox jawi się nam jako diament, który wymaga oszlifowania, a na pewno rozbłyśnie wielkim blaskiem. Warto śledzić jej kolejne poczynania.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: rox