Recenzja

27-07-2010-22:42:37

Crookers - "Tons of Friends"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Włoscy specjaliści od rozgrzewania parkietów, duet Crookers, przygotował w końcu długo wyczekiwany debiutancki album. A na nim prawie 80 minut muzyki tak gorącej, że trzeba uważać, aby się nie poparzyć.

Już "We Love Animals" zwiastuje nam, czego możemy się spodziewać. Crookersi nie cofną się przed niczym, byle tylko rozbujać głowę i nogi słuchaczy. Mieszają style, dokładają agresywne dźwięki, wokale filtrują na tyle intrygujące, by klubowe szlagiery były zarazem ciekawymi piosenkami. Fantastycznie wykorzystali to chociażby Kelis w niesamowicie wykręconym "No Security", Pitbull w trochę bardziej stonowanym "Natural Born Hustler" oraz niezastąpiona Róisín Murphy w "Hold Up Your Hand".

Tyle że tak naprawdę każdy numer z tego niesamowitego zestawu zasługuje na uwagę. Crookers poszli na całość, czy to doborem gości czy to różnorodnością inspiracji i gatunków, jakie mieszają. Na "Tons of Friends" coś dla siebie znajdą zarówno sympatycy house'u, euro-popu, trance'u, jak i hip-hopu z południa Stanów Zjednoczonych. Muzyka Włochów jest na wskroś nowoczesna, ale wykracza daleko poza bezmyślną łupankę, jak to często z brzmieniami klubowymi bywa.

Zagraniczni dziennikarze pokusili się o stwierdzenie, że "Tons of Friends" to psychodeliczna, napędzana narkotykami wersja "Shock Value" Timbalanda. Ja nie poszedłbym co prawda w swoim podsumowaniu aż tak daleko, zaryzykuję za to wniosek, że z każdym kolejnym albumem Włosi będą się zbliżać do statusu i szacunku, jakim darzony jest Timbo. Talent, kreatywność, odwaga i świeżość są zdecydowanie po ich stronie.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: crookers