Recenzja

06-08-2010-11:05:00

Omarion - "Ollusion"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Omarion ciągle pamięta czasy świętości, gdy jako nastolatek błyszczał w ramach B2K. Doskonale też wie, że od 2005 roku działa solo i warto by było w końcu się usamodzielnić. Czy za sprawą trzeciej solowej płyty mu się to udało?

Z jednej strony na pewno. "Ollusion" jest albumem wręcz zaskakująco dojrzałym jak na 26-latka. Szczególnie w czasach, gdy R&B jest do bólu banalne i nudne. Omarion proponuje złoty środek pomiędzy hiphopowymi bitami, mentalnością soulowego dżentelmena a przebojowością w stylu takich gwiazd, jak chociażby Usher.

Prawie się udało! Co prawda brakuje szlagierów pokroju "Touch" z debiutanckiego albumu Omariona, ale za to całość trzyma dość równy poziom. Muzykowi udało się doskonale wyważyć proporcje, wobec czego płyta ma i komercyjne zapędy, ale i sporo klasycznego ducha. Niemała w tym zasługa producentów, a tutaj mamy m.in. wygę Tanka, który doskonale wie, na czym współczesne R&B polega. Swoje zrobili również tajemniczy 253, dostarczając aż pięć całkiem konkretnych kompozycji. Nie popisał się za to T-Pain. Wyprodukowane przez niego "Sweet Hangover" jest strasznie niedopracowane i sztampowe, przez co ciężko się tego słucha.

Czego brakuje do tego, aby albumowi dać co najmniej pewną czwórkę? Jakiegoś hitu, to na pewno. Trochę charyzmy gospodarza, który mocno się stara, ale wciąż nie umie przekonać bez reszty kolegów z B2K. Najważniejsze jednak, że pomimo braków, nieźle tego się słucha. W R&B końcówki pierwszej dekady XXI wieku to już naprawdę dużo!

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: omarion