Recenzja

30-08-2010-21:20:59

Novika - "Lovefinder"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Recenzując poprzednią płytę Noviki, życzyłam sobie, by nagrała jeszcze coś tanecznego. Może "Lovefinder" nie jest w całości pogromcą parkietów, ale nie brakuje tu numerów, przy których poruszy się nóżka, a nawet biodra.

"Po melancholijnym debiucie "Tricks of Life" z końca 2006 roku, Novika powraca z nowym, pełnym energii solowym albumem. Dużo tu aranżacyjnego szaleństwa, ale także subtelnych, chwytliwych melodii, z których znana jest Kasia Nowicka" - takimi słowami zaczyna się oficjalna notka wytwórni dotycząca longplaya. Trzeba przyznać, że dzieło skrywa dokładnie to, co obiecuje wydawca.

Novika z gracją bawi się współczesną elektroniką. Nie obce jej electro i lata 80., ale wachlarz dźwięków, które wypełniają album, jest zdecydowanie szerszy. Już otwierające zestaw utwory udowadniają, że wokalistka nie zakopała się kompletnie w "smutnych" dźwiękach, lecz wciąż potrafi skłonić do podrygiwań ("Miss Mood", "Glamour"), a nawet tańca (przypominający "Holiday" Madonny "Mother's Duty"). "Round The Bar" również nie pozwoli ustać w miejscu. Chociaż dominują lekkie syntezatorowe zagrywki, całość jest eklektyczna. Przypomina dokonania Róisín Murphy czy muzykę dawanego zespołu Noviki, Futra. To ostatnie nie jest zresztą dziełem przypadku. Za brzmienie niemałej części materiału odpowiada bowiem Bogdan Kondracki, który produkował również nagrania Futra. Na tle reszty wyróżniają się miękki "Daily Routines" z przyjemnym groove'em i gościnnym udziałem Kasi Kurzawskiej z Sofy i Izy Kowalewskiej z Muzykoterapii oraz niebanalny, szalenie delikatny "Perfect Beach". Świetnie wypada także nieco triphopowy "When It's All Too Much" z bardzo udanymi aranżacjami. Kapitalnie sprawdza się ponadto rockowa zagrywka w "Forever Girl".

Wokalistka może nie rozpieszcza fanów wydawniczo (od debiutu minęły 4 lata), ale czasem nie liczy się ilość, tylko jakość, a tej Novice odmówić nie można.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: novika