Recenzja

26-10-2010-15:23:28

Broken Bells - "Broken Bells"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Broken Bells to wspólny projekt Danger Mouse'a i wokalisty The Shins, Jamesa Mercera. Niestety skład tego duetu jest jego największym przekleństwem.

Owszem, płyta snuje się przyjemnie. Melodie delikatnie bujają, akustyczne dźwięki działają kojąco a niektóre aranżacyjne perełki wywołują pełen podziwu uśmiech (trąbki a la mariachi w "The Mall and Misery"). Nie tego jednak spodziewałam się po nowym projekcie Danger Mouse'a. Facet, który w paszporcie ma Brian Burton, jest jednym najbardziej błyskotliwych, odważnych twórców XXI wieku. Na dodatek dotąd jawił się jako prawdziwy wizjoner. I nie ma w tym grama przesady. Trzeba mieć potężne cojones, by połączyć płyty Jaya-Z i The Beatles, a tym właśnie jest jego "The Grey Album" z 2004 roku. Między innymi dzięki niemu doczekaliśmy się jednego z najdoskonalszych dzieł mijającej dekady, czyli "Demon Days" Gorillaz. Nie zapominajmy także o "Crazy" Gnarls Barkley - übersupermegahicie, o którym będziemy pamiętać za wiele lat.

Gdyby materiał trafił w me ręce bez żadnych informacji o jego twórcach, pewnie urzekłby mnie jego delikatny klimat i pięknie doń dopasowany łagodny głos Mercera. Doceniłabym niebanalne kompozycje i pokłoniła się nad produkcyjnymi smaczkami, ale... noblesse oblige, a Danger Mouse to bez wątpienia w muzycznym świecie szlachta. Dlatego trudno mi zachwycać się "Broken Bells". Jak na jego możliwości płyta jest zbyt zwyczajna. Ładna, na swój sposób wyrafinowana, miła dla ucha, z kilkoma naprawdę zgrabnymi piosenkami (świetne "The High Road", "Trap Doors" i "The Mall and Misery"), ale w żaden sposób nie odkrywcza, pozbawiona choćby cienia brawury. Niby elektroniczne dźwięki pięknie mieszają się z organicznymi brzmieniami, tworząc idealną harmonię, ale wypada to blado przy tym, co nasz drogi Brian wyczyniał na "Modern Guilt" Becka. To po prostu indie pop na poziomie a dla mnie to trochę za mało.

Wiem, może i jestem niesprawiedliwa, i mam zbyt wygórowane wymagania, ale kto ma wysoko zwieszać poprzeczki, jeśli nie geniusze jak Danger Mouse?

Podziel się na facebooku! Tweetnij!