Recenzja

29-01-2011-21:58:06

Neony - "Niewolnicy weekendu"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Pojawiła się na polskim rynku świeża krew. Nazywają się Neony, pochodzą Wrocławia i kochają rock and rolla.

Kwartet wydał właśnie debiutancki longplay o wymownym tytule "Niewolnicy weekendu". Teksty ich utworów traktują bowiem o życiu w mieście, o imprezach, przelotnych znajomościach, nieprzyjaznej stolicy, kobietach i wszystkim, co bliskie młodzieży, także tej starszej.

A muzycznie? - Neony, by zaświecić potrzebują prądu - czytamy w oficjalnej notce prasowej. - Dajcie nam prąd, a popłynie energia. Szczera prawda. Panowie podłączyli swe instrumenty do wzmacniaczy i dają czadu. Jest rockowy pazur, trochę wrzasku ("Zero dwadzieścia dwa", "Neony"), basowa pulsacja ("Mede in Poland"), mocny rytm ("Pani zuo") i delikatnie kołyszące "13". Gitarowe struny czasem wydają z siebie ładne, metaliczne dźwięki, częściej jednak czekają nas przybrudzone, skomasowane, charczące garażowe hałasy ("Gorący styczeń", numer tytułowy). Panowie lubią sprzężenia, przestery i wycieczki w noise'owe rewiry. Zespół czerpie z klasyki lat 70., ale i z brytyjskiego indierocka czy, w kwestii skocznej rytmiki, z dance-punku. Czasem pobrzmiewają echa Franz Ferdinand ("Muszę porozmawiać z tobą"), czasem The Clash ("Upijam się miastem"). Zresztą muzycy otwarcie przyznają się do swych inspiracji. Wykorzystują je jednak nie na zasadzie kalki, lecz by stworzyć własną przebojową mieszankę. Co bowiem jest jednym z największych atutów Neonów, to chwytliwe, melodyjne piosenki.

Neony nie porażają oryginalnością, proponują jednak na tyle energiczny i chwytliwy zestaw, że można im to wybaczyć. "Niewolnicy weekendu" to bez wątpienia obiecujący debiut, który zapewne wiele zyskuje w warunkach koncertowych.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: neony