Recenzja

28-02-2011-18:50:52

Roan - "Soundcheck"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Wierzę, że nie tylko udany cover evergreenu Niebiesko-Czarnych na dłużej zwróci uwagę na Roan. Pozostałe piosenki z pierwszej po dziesięciu latach płyty na pewno także na to zasługują.

Laureaci Jarocina z 1991 roku zmierzyli się z nieśmiertelnym "Niedziela będzie dla nas" i wyszło im to naprawdę nieźle. Nie dość, że nie zniszczyli klasyka, to wlali weń sporo dynamiki. Jeden dobry cover rzecz jasna płyty dobrą nie czyni. Potrzeba do tego więcej niż połowy udanych piosenek. Na "Soundcheck" da się ich znaleźć ponad pół tuzina.

Roan potrafi zagrać drapieżnie, z zębem, nie zapominając, że ważna jest dobra melodia i chwila na oddech (np. "Maybe", "Simple Guy"). Nie jest też dla nich problemem pisanie balladowych piosenek (w "I Believe" wokalista brzmi trochę jak Simon Le Bon z Duran Duran). Jest na "Soundcheck" granie poprockowe, nawiązania do indie rocka, melodyjnego amerykańskiego rocka i hard rocka, grunge'u ocierającego się o metal. I szczypta Orientu się znajdzie ("Take Me Home"). Kilka piosenek ma singlowy potencjał. Na antenie świetnie sprawdziłyby się "Podnieś głowę", tytułowa, "Na krawędzi", o coverze Niebiesko-Czarnych nie wspominając. Nie przeszkadza też, że większość numerów jest śpiewana po angielsku.

Bije z krążka fajna energia. Sporo tu melodii, które idealnie nadają się do śpiewania podczas koncertów. Do tego całość ładnie brzmi, jest zwięzła, wyważona. Roan nigdy nie był hołubiony przez media, ale trzymam kciuki, aby teraz to się zmieniło i dopadła ich duża popularność. To dobry materiał. Żal by było, gdyby szybko poszedł w zapomnienie.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: roan