Recenzja

05-05-2011-15:43:35

k.d. lang and the Siss Boom Bang - "Sing It Loud"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Bardzo to niemodne, zupełnie nieporuszające, chwilami wręcz nudne. Coś jednak sprawia, że "Sing It Loud" słucha się z niemałą przyjemnością.

Przyznam bez bicia, nie śledzę z zapartym tchem poczynań k.d. langbardzo się jednak cieszę, że w moje ręce wpadło jej najnowsze wydawnictwo nagrane z pomocą Siss Boom Bang. Trzynasta już płyta w dorobku Kanadyjki to zestaw bardzo ładnych, znakomicie zagranych utworów. Bardzo organicznych, mocno czerpiących z country i amerykańskiego folku, gitarowych, różnorodnych. Czasem na myśl przychodzi Neil Young (to przez te śliczne, ciut rzężące, metaliczne elementy), czasem Wilco. Jest odrobina psychodelii, filmowego romantyzmu, francuski klimat, powiew Kalifornii i leniwy cover "Heaven" Talking Heads.

Artystka lubuje się w dramatyzmie ("I Confess"), potrafi jednak też delikatnie ukoić, ukołysać (numer tytułowy). Nie ma tu przebojów na miarę "Constant Craving", słychać jednak, że nie to było intencją artystki. "Sing It Loud" to raczej album do słuchania w całości, do delektowania się dźwiękami, przebogatymi aranżacjami.

Nie przeczę. Bywa smętnie, usypiająco, a Lang nie ma najwspanialszego głosu na świecie, potrafi też przesadzić z ekspresją, urzeka jednak szczerością i zachwyca wspaniałym, soczystym brzmieniem.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: k.d. lang