Recenzja

10-06-2011-20:25:03

Elektryczne Gitary - "Historia"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Neurolog, a z pasji muzyk, uczy historii Polski przy pomocy piosenek. Pomysł chwalebny, choć nie nowy, bo tematycznie historycznych płyt już parę było. Wykonanie średnio udane.

Nie wiem, do kogo Kuba Sienkiewicz adresuje lekcję. Jeśli marzył mu się album międzypokoleniowy, to może być krucho. Podszedł bowiem do konceptu ze zbytnią powagą i z wykorzystaniem środków niekoniecznie przemawiających do młodego odbiorcy. Tęsknię, i podejrzewam, że nie tylko ja, za Elektrycznymi Gitarami, bawiącymi się słowem, szydzących, ironizujących, puszczających oko, potrafiących rozśmieszyć do łez. Których mądre i jednocześnie zabawne teksty niejeden z nas do dziś potrafi bez trudu recytować.

Mankamentem głównym "Historii" są nie tylko poważne teksty i brak luzu. Nie ma nic złego w śpiewaniu o historii bez puszczania oka. Nie pasuje mi ogniskowo-chodnikowy, kołyszący i bezpłciowy klimat numerów. Gdy pojawia się więcej życia, trochę pazura, jak w "Rycerz bije", "Wielka solidarność", "Dwudziestolatka", od razu jest lepiej. Odżywają wspomnienia z czasów, kiedy Elektryczne Gitary zdobywały fanów takimi hitami, jak "Jestem z miasta", "Włosy", "Co Ty tutaj robisz", "Dziki" czy "Koniec".

Z jajem do rodzimej historii podeszli kiedyś niezapomniani T-raperzy znad Wisły. Na poważnie, z wielkim sercem i zębem, Lao Che oddali hołd powstaniu warszawskiemu. Kilka innych przykładów świetnego potraktowania wydarzeń z historii Polski można by jeszcze podać. Elektryczne Gitary mają fajne pomysły muzyczne, lecz nie obejmują one całego albumu. Chwilami pachnie spotkaniem z kombatantami, opowiadającymi wojenne przygody grupie młodzieży, znudzonej i czekającej na przerwę. Wysoka temperatura osiągnięta świetną kompozycją Alka Koreckiego "Swarożyce" (mocny rok zmieszany z folkiem) potem niestety opada. Ociepla się już z rzadka i na niedługie chwile. Szkoda.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!