Recenzja

25-09-2011-21:21:28

Neon Indian - "Era Extraña"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Uwielbiany przez magazyny "Rolling Stone" i "Pitchfork" Neon Indian z syndromem drugiej płyty poradził sobie całkiem dobrze. Krążek "Era Extraña" można bez wstydu postawić na półce obok rewelacyjnego debiutu sprzed dwóch lat.

Cudowny miks sampli i syntezatorowych brzmień, jak podsumowywano debiutancki materiał Neon Indian "Psychic Chasms" był bez wątpienia jedną z najlepszych rzeczy, jakie przytrafiły się alternatywnej muzyce w 2009 roku. A sam Neon Indian wyrósł na kolejnego - po Toro Y Moi i Arielu Pinku - ważnego twórcę brzmień z kręgu chwillwave. Zostawmy jednak to nazewnictwo (tym bardziej, że niektórzy zdążyli już ogłosić śmierć tejże stylistyki), bo dla twórczości każdego z tych wykonawców można by namnożyć masę nowych określeń. Ukrywający się pod pseudonimem Neon Indian Alan Palomo na swoim kolejnym albumie zmieścił nagrania, które przypadną do gustu nie tylko miłośnikom debiutu, ale i słuchaczom podrygującym przy dźwiękach takich artystów jak M83, MGMT oraz Passion Pit. Teoretycznie to idealna muzyka tła, miły wypełniacz wolnego czasu i przestrzeni, ale w swej istocie także dobry podkład pod nieśmiałe, leniwe ruszanie nóżką. Od świetnego, singlowego nagrania "Polish Girl", przez rozmarzony "Fallout", aż po kapitalny finał w postaci numerów "Heart:Release" i "Arcade Blues". Można tego słuchać zarówno do poduszki, jak i przy śniadaniu, Palomo faszeruje swoje kompozycje mnogością wielobarwnych ornamentów, które czynią z jego dzieła muzyczną opowiastkę za każdym razem odkrywaną na nowo. I godną polecenia nie tylko fanom chwillwave'u. Po bardzo dobrym występie na OFF Festivalu 2011, tego właśnie oczekiwałem od Neon Indian. Płyty równie udanej.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!