Recenzja

30-03-2012-13:33:21

Chickenfoot - "III"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Trójka w tytule jest myląca, bo to dopiero druga płyta amerykańskiej supergrupy. Ale co do muzyki pomylić się jest niemożliwością. Tak hard rocka umieją grać tylko tacy mistrzowie.

Jest krócej, zwięźlej, mocniej. I lepiej. Przy debiucie narzekałem, że muzycy tak bardzo ucieszyli się na okoliczność współpracy, iż nie wiedzieli, kiedy przestać grać. Sammy Hagar, Joe Satriani, Michael Anthony i Chad Smith to jednak wielkie osobowości i ekstraklasowi artyści, którzy rzadko popełniają dwa razy te same błędy, a wnioski wyciągają szybko.

Chickenfoot z pomocą znakomitego Mike'a Frasera (m.in. Metallica, Ozzy Osbourne, Aerosmith) zbudował nieco bardziej surowe, soczyste, rockandrollowe brzmienie niż na debiucie. Panowie cały czas trzymają się założenia, że ich muzyka ma brzmieć naturalnie, jak na koncercie, a nie jak zimny, sterylny produkt z wysokiej klasy laboratorium. I realizują to doskonale ku uciesze ceniących prawdziwą rockową energię skondensowaną w dźwiękach.

Może wciąż nie ma wielkich przebojów, o których za kilka lat będzie się mówiło, używając słowa "evergreen", lecz jest znacznie więcej dobrych, równych hardrockowych piosenek niż na pierwszym krążku. Po takich strzałach, jak "Last Temptation" i "Alright, Alright" nie da się nagle przestać słuchać "III". Błędem byłoby to robić, bo dalej czekają na słuchacza kolejne smakowitości, by wymienić choćby "Up Next", "Big Foot", "Dubai Blues". Sammy śpiewa jak zwykle świetnie, często w chórkach z Michaelem, a Joe dalej jest w stanie okiełznać swoją chuć do sprintów po gryfie. Wirtuoz bardziej skupił się przede wszystkim na tym, by jego gitara jak najlepiej uzupełniała wokal i zrobił to świetnie.

Panowie znają się lepiej, pograli trochę koncertów, a ich wzajemne zrozumienie, zgranie jest na "III" mocno wyczuwalne. Siła rażenia jest większa niż w przypadku debiutu. Dalej w powietrzu unosi się zabawa, beztroska, choć jest i hard rock społecznie zaangażowany ("Three And A Half Letters"). Ze smutniejszych piosenek najlepiej wypada "Come Closer", trochę słabiej "Something Going Wrong". Ale i tak ocena całości musi być wysoka.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!