Recenzja

13-05-2012-09:55:32

Halina Mlynkova - "Etnoteka"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Okładka jest glamour, zdjęcia artystki w książeczce również. A kolorowe pióra, które zdobią Halinę na zdjęciu na awersie, to idealna metafora zawartości jej pierwszej solowej płyty.

"Stawiamy na nowoczesność w zabarwieniu etnicznym" - głosi zapowiedź Haliny. W niemałym stopniu można się ze stwierdzeniem artystki zgodzić. "Etnoteka" brzmi znakomicie, dynamicznie, bardzo współcześnie i nowocześnie. Muzycy grają kapitalnie, a pojedynki na solówki, jakie w paru momentach toczy Jacek Królik, to po prostu miód (np. "Bez pożegnania"). Słuchanie płyty to doświadczenie na pewno pozbawione bólu i nudy.

Wyczuwacie, że pojawi się jakieś "ale", co? Wypadałoby przecież nawiązać do zdania Haliny. No to nawiązuję - owa etniczność, narysowana przez artystów jest niczym z turystycznych folderów. Jaskrawa, pięknie wymodelowana, bezpieczna. Nie oddająca esencji, serca etnicznego grania ze stron, w które patrzyła artystka. Nie jest to może wielki zarzut, bo w końcu, ilu z jeżdżących na przykład do Afryki zapuszcza się poniżej Kenii, Egiptu i Tunezji, gdzie ryzyko i nieznane, to codzienność, by zakosztować tego, czego foldery nie pokazują? Zapewne nie tak znowu wielu. Etniczność Haliny ma wymiar ładny, popowy. Taka "Kobieta z moich snów" to dziecko "Simarik" Tarkana i "Ain't It Funny" Jennifer Lopez. I jest to etniczność niesamowicie kolorowa, niczym pocztówka z wakacji. Pełna skojarzeń, które pojawiają się, by zaraz zniknąć, bo na ich miejsce wskakują kolejne. Czasem etniczność przybrana jest w klubowe barwy, w których odnajdziemy skrecze ("Tego nie zmienię").

"Etnoteka" to album do naprawdę uważnego słuchania, jeśli chce się poznać wszystkie jego odcienie. Bliski Wschód miesza się tu z etnicznym graniem z Wysp Brytyjskich, Bałkanów, cygańskimi i słowiańskimi pieśniami trochę a la Gogol Bordello, zahacza o Jamajkę oraz uwspółcześnione argentyńskie tango na modłę Gotan Project ("Ostatnie tango"). W tej panoramie spostrzeżemy też elementy jazzowe (np. cudne solo Królika w "Przegapionej"), zaś solo fletu w "Dałeś czerwone korale" przywodzi na myśli rockowych mistrzów - Jethro Tull i Focus. Swoją ścieżką, tekst wspomnianej piosenki pewnie nie bez przyczyny kojarzy się z zespołem, od którego zaczęła się kariera Mlynkovej. Słowa na płycie są zresztą świetne, ze szczególnym wskazaniem na "Podróż". Świetna jest też forma wokalna Haliny. Niesamowity ogień jest w jej głosie. Na koncercie może działać porażająco.

W genialnej komedii "Poszukiwany, poszukiwana" pojawił się motyw zawartości cukru w cukrze. W "Etnotece" trochę mi mało Mlynkovej w Mlynkovej. Jest ona w urokliwej balladzie "Zmierzch 2012", do której tekst napisała z mężem, i może jeszcze w dwóch, trzech piosenkach. Ponieważ to jej pierwsza solowa, można na to spojrzeć miłosiernie. Ten krążek to taki sympatyczny reportaż z ciekawych wakacji, który w piśmie glamour bez problemów mógłby się pojawić. I niejednego czytelnika tegoż pisma zachwyciłby.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!