Recenzja

09-01-2012-21:49:00

Adele - "Live at the Royal Albert Hall"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Jeśli ktoś jeszcze nie wie, dlaczego Adele jest megagwiazdą, powinien obejrzeć "Live at the Royal Albert Hall". Wtedy wszystko stanie się jasne.

Angielka nie jest gwiazdką popu. Nie jest tylko dziewczyną ze świetnym głosem, ani tym bardziej showbiznesowym produktem. Jest stuprocentowa artystką. Wokalistka, która w swą muzykę wkłada całe serce. To wszystko widać na koncertowym wydawnictwie młodej Angielki. Kiedy z prawdziwym przejęciem i zaangażowaniem śpiewa o niezbyt wesołych momentach swego życia. Kiedy z nieukrywaną wdzięcznością dedykuje utwór swej wieloletniej przyjaciółce. Kiedy przy weselszych piosenkach wręcz promieniej czy w końcu kiedy łamiącym się ze wzruszenia głosem intonuje na finał genialne "Rolling into Deep". Nie potrzebuje bogatej produkcji, fajerwerków. Nawet nie wygląda szczególnie atrakcyjnie i nie chodzi o tuszę, lecz fryzurę i sukienkę, które postarzają ją o ładnych parę lat. Tak w zasadzie poza imponującą salą, nie ma tu zbyt wiele do podziwiania. Adele wystarczy jednak głos, zespół i znakomite piosenki, by porwać i zauroczyć zarówno fanów w Royal Albert Hall, jak i tych, którzy występ oglądają w telewizorze. Naprawdę, chwilami trudno nie uronić łzy, acz jeszcze trudniej powstrzymać się od śmiechu. Między piosenkami Adele jest bowiem wesołą gawędziarką. Kobietą, która z dystansem potrafi spojrzeć na swe życie, porażki, rozczarowania. Która ma poczucie humoru i niewyparzoną buzię, choć początkowo stara się nie przeklinać.

O tym, że wokalistka znakomicie radzi sobie, śpiewając na żywo można było się domyślić. Pod tym względem "Live at the Royal Albert Hall" nie jest zaskoczeniem. Dzieło ukazuje jednak, że jest jednocześnie wielką artystką i zwyczajną dziewczyną. Przede wszystkim udowadnia, że jest autentyczna i szczera, i dlatego wszyscy ją kochamy.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: adele