Recenzja

31-01-2012-21:51:38

Speech Debelle - "Freedom of Speech"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Na 53 minuty zapomnijcie o tym, co dzieje się wokół was. Dajcie sobie tę blisko godzinę na refleksję. Przewodniczka z Londynu zaprasza na wycieczkę, która nie będzie lekka, łatwa i przyjemna, za to da dużo do myślenia. Rap z przekazem ocalał.

Sukces Speech Debelle po wydaniu debiutanckiej płyty, za którą zgarnęła Mercury, czyli najważniejszą muzyczną nagrodę na Wyspach, ani trochę nie zmienił podejścia Speech do muzyki. 29-latka nie idzie na łatwiznę. Nie bawi się w dance, nie bierze na gościnne udziały gwiazd list przebojów. I właśnie tym wygrywa. Jej druga płyta to wymagająca skupienia, uwagi, odważna rzecz, która w pewnym stopniu jest manifestem. Debelle szczerze, precyzyjnie opisuje wszystko, co widzi dokoła. Opowiada o swoim życiu. Niczym Ursula Rucker brutalnie nakłuwa szpilki na ciałach bezwolnych istot, które bezmyślnie idą przez życie sterowani niczym marionetki na życzenie wielkich korporacji. Z precyzją wybornego szachisty puentuje błędy, a niczym doskonały pisarz opowiada o swoim życiu. Zamieszki w Londynie, utrata podstawowych wartości, życie w świecie internetu i poddawanie się trendom kosztem własnej tożsamości - o tym wszystkim pisze Speech. I o tym rapuje na doskonałych, oszczędnych bitach Kwesa. Muzyka na albumie jest wyborna. Prosta, pozbawiona fajerwerków, ale jakże dopasowana do tekstów gospodyni i jej wokalu. Bardzo często podkłady opierają się tylko na jednym samplu, perkusji oraz urywanym basie, a pomimo tego bity tworzą świetny klimat. Niepokoją, wyostrzają zmysły, są same w sobie wartością. I dlatego "Freedom of Speech" to album bliski ideału. Poruszający, zmuszający do myślenia, świeży. I niestety trochę smutny w ogólnym rozrachunku.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!