Recenzja

14-01-2013-23:16:11

Toro Y Moi - "Anything In Return"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Nie w odwrocie, lecz ciągle w ofensywnie - Toro Y Moi na swoim nowym albumie nawet jeśli zwalnia tempo, to wciąż tylko po to, by koniec końców uderzyć z podwójną siłą.

Napisać o jakiejś muzyce, że jest usypiająca to tak, jakby skwitować ją najgorszą z opinii. Ale Toro Yo Moi z tego, co dla niektórych jest największą słabością, robi godny pozazdroszczenia atut. Delikatna, oszczędna elektronika w połączeniu z jego chłopięcym wokalem, są usypiające w najlepszym tego słowa znaczeniu. I nieważne, czy jesteście fanami tego całego chillwave'u - Toro Y Moi od początku swojej kariery robi muzykę przede wszystkim dla ciała i duszy, a nie dla wypełnienia kolejnych gatunkowych klasyfikacji. Najnowsze dzieło młodego producenta i wokalisty, to następny dowód jego wielkiego talentu w komponowaniu subtelnych i seksownych, elektroniczno-popowych piosenek, które zdają się być wymarzoną oprawą dla romantycznych wieczorów i sypialnianych zbliżeń. Ale i single z wyboru przy "Anything In Return" spędzą sporo miłego czasu - w dobie, gdy znane kiedyś ze znakomitej emotroniki wytwórnie Plug Research czy Hefty Records milczą jak zaklęte, nowy Toro Y Moi ze swoimi minimalistycznymi, ale zarazem podszytymi masą emocji i dźwiękowych detali kompozycjami, przypadnie do gustu każdemu miłośnikowi nowoczesnych brzmień, komu tylko nie straszne młodzieńcze, nieco zniewieściałe zawodzenie.

Ale bez tego głosu, trudno tak naprawdę sobie wyobrazić muzykę Toro. U niego wszystko splata się w jedną, sprawnie działającą całość - wystarczy włączyć singlowy, świetny numer "So Many Details" albo drugą z kilku albumowych perełek, "Studies". Te niby zapowiadające się od pierwszych minut na przeciętne numery kawałki, z kolejnymi sekundami nabierają tak dużej urody, że do końca słucha się ich już z niemal dziecięcą radością. I tak też jest z resztą krążka - senne, ale jednocześnie urocze i zachęcające do życia kompozycje, sączą z głośników miód na nasze uszy. By tylko czerpać z nich jak najwięcej, nie wolno ich słuchać w ferworze noworocznych zajęć.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: toro y moi