Recenzja

13-03-2013-19:04:42

Laura Mvula - "Sing To The Moon"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Ostatnio usłyszałem od znajomego dziennikarza, że jego zdaniem im mniej hałasu promocyjnego towarzyszy premierze albumu, tym ciekawszy jest efekt końcowy. Jeśli odniesiemy to do pierwszej długogrającej propozycji 26-latki z Birmingham, pasuje jak ulał.

Chociaż została dostrzeżona i doceniona przez krytyków stacji BBC, nominowana do BRIT Award, w Polsce o Mvuli mówi się albo mało albo wcale. Raptem pół roku temu podpisała oficjalną umowę, wydała jesienią cyfrowy minialbum "She", aż w końcu przyszła pora na longplay. Debiut to bardzo specyficzny, bo szalenie autorski i taki zupełnie nieprzystający do fonograficznej rzeczywistości 2013 roku. Nie ma żadnych gości, przebojowych singli, a informacje o świetnych muzykach, którzy pomagali artystce w nagraniu płyty (m.in. Steve Brown, znany ze współpracy z Rumer), podane są bardzo szczątkowo. Bardzo to obecnie rzadkie, ale tym bardziej intrygujące. Bronić ma się tylko i wyłącznie muzyka, a to udało się wzorowo. "Sing To The Moon" to longplay piękny, dojrzały, soulowy do szpiku kości. Flirtujący z gospelem i jazzem, w kilku momentach (podniosłe "Can't Live With The World", wzruszające "Is There Anybody Out There?") przypominające dokonania The Cinematic Orchestra z okresu albumów "Every Day" i "Man with a Movie Camera" (odpowiednio 2002 i 2003 rok). Ileż uroku przynosi nagranie tytułowe, ile emocji niesie sobą "Father, Father", ile w tym albumie zawartych jest pejzaży, obrazów, które staną nam przed oczyma, gdy ze słuchawkami na uszach rozsiądziemy się wygodnie w fotelu i zamkniemy oczy. Można by się zresztą tak rozwodzić, rozpływać nad każdym nagraniem, bo Laura oddała w nasze ręce album kompletny, pozbawiony słabych momentów, kiepskich punktów. Nie mam zielonego pojęcia, czy zrobi karierę chociaż odrobinę porównywalną z tą, która przypadła w udziale Adele. Trudno powiedzieć, czy któregoś dnia odniesie tak duży sukces komercyjny, jak artystyczny. Wpływ na to może mieć tysiąc czynników. Wiem jedynie, że wokalistka swoje zadania wykonała wspaniale i już teraz jest bardzo poważną kandydatką do tytułu debiutantki 2013 roku na muzycznej scenie na Wyspach.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!