Recenzja

20-03-2013-21:26:37

Mikromusic - "Piękny koniec"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Muzykę formacji Mikromusic nie sposób docenić od razu. Nie można puścić jej tylko jako czegoś plumkającego w tle. Szkodą dla niej ogromną będzie też spłycenie do roli rozrywki.

Wrocławianie zasługują bowiem na sto procent uwagi, atencji, dostarczając nam po raz kolejny wydawnictwo dopieszczone, na którego ogólny wyraz składa się mnóstwo smaczków, elementów. Niby przyzwyczaili nas już do tego, ale niektórzy odbiorcy wciąż chyba bardziej myślą o nich jako o sympatycznej kapeli, która może towarzyszyć piciu kawy, a nie rodzimej odpowiedzi na twórczość chociażby takiego Portishead. Że to porównanie zupełnie nie na miejscu? A niby dlaczego? Jest klimat? Jest, w każdym nagraniu, w każdym dźwięku. Jest wspaniały kobiecy wokal? Ależ oczywiście, Natalia Grosiak nie zawodzi, po raz kolejny potwierdzając skalę talentu. Jest odrobinę przyczajony, niejednoznaczny potencjał na hity? Jest, na przykład w nagraniach "Takiego chłopaka" oraz "Sopot". Ponadto jest kolaż gatunków, bo słyszymy jazz, elektronikę, soul, zdarza się zespołowi zapędzać też w popowe i folkowe rejony, a kilka kompozycji nasunęło mi skojarzenia z Jamesem Blakiem. I cieszy przy tym, że nie jest to kserowanie, żerowanie na dokonaniach innych artystów, lecz delikatne nawiązania, które ani na chwilę nie dominują nad stylem i brzmieniem zespołu, znanym już od kilku dobrych lat. Cieszy również, że Grosiak wciąż śpiewa po polsku, a teksty ani nie są grafomańskie, ani z drugiej strony nie urągają inteligencji odbiorcy. Zespołowi udało się więc odnaleźć złoty środek, co sprawia, że słucha się ich z przyjemnością, radością dla ucha, ale nie lekceważąc przy tym artystycznych aspiracji, dużej ambicji.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: mikromusic