Recenzja

10-08-2013-18:03:27

Lord Dying - "Summoning The Faithless"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Tych czterech kolesi z Portland ma zadatki na szybki awans do światowej czołówki muzyki, której głównymi składnikami są doom, stoner, sludge i odrobinka heavy oraz thrashu. "Summoning The Faithless" to naprawdę udany debiut.

Podczas słuchania pierwszej płyty kwartetu jakoś tak bez specjalnego powodu nasunęła mi się myśl, że Lord Dying to któryś tam już zespół z Portland, jaki dane było mi w niedalekiej przeszłości słuchać. Poszperałem sobie w cyberprzestrzeni i okazało się, że miasto to ma przewspaniałą muzyczną tradycję, w której są choćby legendarni The Kingsmen (ci od evergreenu "Louie, Louie"), The Wipers (ci od genialnego "When It's Over"), Poison Idea, "pudle" z Black 'N' Blue (Tommy Thayer dziś szarpie strun sześć w Kiss), mroczny Agalloch czy cudownie wariacki Red Fang. Do tego zaszczytnego grona należą też Don Capuano (gitara basowa), Jon Reid (perkusja, śpiew), Chris Evans (gitary), Erik Olson (gitary, wokal).

W odróżnieniu od wielu kapel z podobnego kręgu, Lord Dying śpiewa głównie o psychicznych cierpieniach człowieka, nie stroni też od treści społeczno-politycznych, zanurzając swoje impresje w obfitym zbiorze mrocznych, soczystych, ciekawych riffów, bez przesadzonego brudu z gitar i narkotycznego nalotu. Kapela unika monotonii, co udaje się dzięki mądrej syntezie elementów różnych stylów w każdym z kawałków. Weźmy za przykład otwierający "In A Frightful State Of Gnawed Dismemberment", w którym jest i dość szybki thrash i powolny sludge/stoner albo kolejny "Summoning The Faithless", gdzie słychać cudowny sabbathowski ciężar, przygniatający doom w części środkowej, przetykany krótką melodyjną solówką o pochodzeniu klasycznie heavy plus lekkie thrashowe młócenie. Frazowanie wokalu w "Descend Into External" skojarzyło mi się trochę z "Post Mortem" Slayera, ale nie ma mowy o podłej zrzynce i w niczym nie ujmuje to skojarzenie wysokiej jakości krążka. Jak się uczyć i czerpać od kogoś, to od najlepszych.

Fantastycznie grają gitary, świetnie napędza wszystko sekcja, brzmienie jest takie jak trzeba. Jeśli czegoś mi brakuje na "Summoning The Faithless" to numerów, które zapadają w pamięć, hitów tego typu grania. Ale bądźmy miłosierni i pamiętajmy, że mamy do czynienia z debiutantami. Przezdolnymi! Którzy wkrótce mogą wpędzić w kompleksy High On Fire, Down, Kylesę, Baroness, Black Tusk i swoich ziomków z Red Fang. Jeszcze są trochę brzydkim kaczątkiem, ale już przeistacza się ono w pięknego łabędzia. Czarnego, rzecz jasna.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: lord dying