Recenzja

26-11-2013-00:00:56

Deicide - "In The Minds Of Evil"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Za kilka miesięcy minie dekada odkąd w Deicide nie ma już braci Hoffmanów, z którymi legenda death metalu stworzyła swoje najwybitniejsze płyty. "In The Minds Of Evil" do nich nie dołączy, aczkolwiek jest to najlepsze wydawnictwo grupy od paru lat.

To samo studio, Audio Hammer, w którym kwartet nagrał poprzedni album "To Hell With God", niemal ten sam czas trwania, podobny poziom kompozycji. Tylko producent się zmienił, bo Marka Lewisa zmienił przy konsolecie bardziej renomowany Jason Suecof (m.in. Trivium, The Black Dahlia Murder). Ale napisanie, że "In The Minds Of Evil" to bardzo bliski krewny poprzednika nie będzie żadną przesadą. Krewniak młodszy, ale lepiej rozwinięty.

Deicide wciąż robi to, co w stopniu dużym (chyba zbyt dużym) popełnił na płycie "The Stench Of Redemption", czyli krzyżuje brutalne riffy, gęste i szybkie bębny Steve'a Asheima z frunącymi błyskawicznie melodyjnymi solówkami, dzięki którym gęsta i agresywna atmosfera nieco się przerzedza i łagodnieje. W przypadku "In The Minds Of Evil" można odnieść wrażenie większej świeżości, lepszej chemii w zespole. Wyczuwa się emanację tego magicznego elementu. Czy sprawiło to dołączenie na drugą gitarę Kevina Quiriona (gra też z Asheimem w Order Of Ennead) i jego świetne zrozumienie się z Jackiem Owenem, czy też nastąpiło coś jeszcze, co wpłynęło na poprawę jakości muzyki Deicide? Nie wiem. Faktem jest, że legenda z Florydy podniosła poziom. Nie ma może na krążku klasyków na miarę "Dead By Dawn" albo "Sacrificial Suicide", ale tytułowy numer z jedenastego albumu z chóralnie wygrowlowanym refrenem, to naprawdę duża klasa. Zaletą główną "In The Minds Of Evil" jest to, że jest płytą równą, na której żaden kawałek wyraźnie nie odstaje od reszty. Płytą, która musi zadowolić każdego fana death metalu, bo przy takich numerach jak "Godkill", "Beyond Salvation" albo "Between The Flesh And The Void" można się zatracić.

Glen Benton niezmiennie growluje w doskonale znanym nam stylu. Jego zajadle antychrześcijańska poetyka to także jedna z cech stylu Deicide. Muzyka może być lepsza lub gorsza, ale bez względu na to Glen będzie zawsze opluwał wszystko, co chrześcijańskie z wielką zaciętością i bez owijania w bawełnę, co o tej doktrynie myśli. Takie tytuły jak "Trample The Cross" i "Kill The Light Of Christ", nie zostawiają w tym temacie wątpliwości. Mrocznej brutalności i agresywnych tekstów od Deicide oczekujemy. Jeśli na dodatek owa muzyczna brutalność jest na takim poziomie jak na "In The Minds Of Evil", to tylko się cieszyć.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: deicide