Recenzja

29-01-2014-07:55:26

Throwdown - "Intolerance"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Wiem, że narażę się tym stwierdzeniem, ale dla mnie najlepszym spadkobiercą tradycji Pantery jest właśnie Throwdown. Wciąż tajemnicą pozostaje, jak to możliwe, że kapela z Kalifornii nie odniosła dużego sukcesu, na jaki zasługuje. Może zmieni to "Intolerance"?

Oczywiście, wynajęty przez Dave'a Petersa gitarzysta Dave Nassi (m.in. Infectious Grooves) nie ma klasy Dimebaga, ale na swojej robocie zna się świetnie. Pod kierunkiem lidera Throwdown młóci riffy aż miło i łepetyna sama się do tego kiwa. Młócenie świetną dynamiką i brzmieniem oprawia stosunkowo mało znany producent Davey Warsop (miksy są dziełem uznanej firmy, Chrisa "Zeussa" Harrisa). Duże brawa dla niego. Kompozycje są połączeniem czegoś, co muzyczne media za oceanem zwykły nazywać groove metalem, z hard core'em. Jakby pożenić Panterę z Hatebreed i Sick Of It All albo Cro-Mags, dodając wspaniały znak szczególny, jakim jest wokal Petersa. Takie kawałki jak "Fight Or Die", "Hardened By Consequence", "Without Weakness" albo "Defend With Violence" to miód na uszy. Są w nich ciężar, ponura zawiesina klimatyczna, hardcore'owy galop, charakterystyczny wokal.

Throwdown, czyli Peters i jego współtowarzysz zbrodni Mark Mitchell, postawili na konkret, zwięzłość. "Intolerance" to nieco ponad 28 minut muzyki. Mającej kopa, szczerej. Tu nikt do nikogo się nie mizdrzy, nikogo nie udaje. Tylko ładuje swoją prawdę między oczy. Bardzo do mnie taka forma trafia. Liczę, że po tej płycie o Throwdown zrobi się głośniej.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: throwdown