Recenzja

31-10-2014-18:46:08

Bonobo - "The North Borders Tour - Live"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Jak się człowiek tak nasiedzi kilka miesięcy w studiu przy tych mrugających kosmicznych diodach pośród cyfrowego osprzętu, to ma ochotę ochłonąć i ruszyć w trasę z żywymi muzykami jak jakiś rock'n'rollowiec.

No dobra, Simonowi Green daleko do rockowej rozwiązłości, ale za to głowę ma tak otwartą, że potrafi otoczyć się świetnymi muzykami, by zagrać materiał promujący ostatni album całkowicie na żywo.

Choć projekt Bonobo balansuje na pograniczu elektroniki i tradycyjnego muzykowania to jednak efekt finalny jest produkcją wpasowującą się w format wydawcy jakim jest kultowa Ninja Tune. Jednocześnie Bonobo jest chyba najmilszym w odbiorze wykonawcą w ich katalogu; stąd zapewne taka popularność przekładająca się na jakość, na którą może sobie pozwolić artysta grając koncert.

Oczywiście tego typu występ nie jest napakowanym efektami "szołem", którym szczycą gwiazdy z wysokiego Billboardu, ale nie jest też spotkaniem dla kilku znajomych przy piwku. Emocje, które przyszły od publiczności powędrowały naładowane energią w odwrotną stronę i w efekcie obdarowały tych, co na koncercie i tych, którzy przy tej płycie wspominają. Ale nie tylko, bo tę radość z żywego wykonania można odczuć słuchając po raz pierwszy zarejestrowanego w Londynie i Chorwacji materiału.

Poza numerami z ostatniego krążka pojawiają się powroty do uwielbianego przez fanów "Black Sand" i wcześniejszej "Days To Came" wsparte wokalami dziewczyn pojawiających się w studyjnych produkcjach Bonobo (Andreya Tiana i Szjerdene oraz Cornelia, która w 2013 pięknie ozdobiła deep-house'owy numer Henryego Saiza). Ale są i inne dziewczyny tzw. piękne wiolonczelistki, które smykami wyczarowały przepiękne "Prelude" połączone z "Kiara".
Skład koncertowy uzupełniony został o instrumenty perkusyjne, bębny, bas, gitarę i elektronikę, którą obsługiwał pomysłodawca projektu.

Słuchanie koncertów po tzw. fakcie często jest tylko odgrzewaniem kotleta, ale tym razem dzięki odwróceniu proporcji elektronika-akustyka i emocjom, które udało się utrwalić, to wydawnictwo docenią nie tylko koneserzy hybryd nu-jazzu, soulu i downtempo. Jeśli jednak audio to za mało, to wydanie deluxe oferuje dodatkowo zapis wideo zarejestrowany z legendarnej Puli Areny w Chorwacji.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: bonobo