Recenzja

10-03-2015-10:34:57

Noela Gallagher - "Chasing Yesterday"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Jest w tytule drugiego album Noela Gallaghera, "Chasing Yesterday", coś znamiennego.

Były lider Oasis w jakiś sposób próbuje schwytać przeszłość, ugania się za niegdysiejszym brzmieniem, a w zasadzie kurczowo trzyma się tego, co dobrze zna. Innymi słowy, starszy z braci nie odcina się od tego, co przyniosło mu sławę, wręcz przeciwnie, bazuje na sprawdzonych, britpopowych patentach. Nie poczynił też wielkiego kroku, by "Chasing Yesterday" drastycznie różniło się od jego solowego debiutu. To przede wszystkim brytyjskie, gitarowe granie, niekoniecznie odległe od dokonań Oasis ("The Dying of the Light"), nierzadko z rasowymi refrenami ("In the Heat of the Moment"). Trochę akustyczne, czasem pokolorowane delikatną elektroniką, wzbogacone tu i ówdzie brzmieniem saksofonu, klarnetu, tamburyna czy okraszone wysmakowanymi chórkami.

W porównaniu z krążkiem "Noel Gallagher's High Flying Birds" z 2011 roku, nowy materiał jest jednak bardziej różnorodny, nagrany na większym luzie, ze sporą lekkością, chwilami nawet nonszalancją. "The Girl With X-Ray Eyes" pachnie latami 70., stadionowy "Lock All the Doors" Anglik mógłby nagrać z Dave'em Grohlem, "The Mexican" to nieco brudny, rockowy numer o amerykańskim zabarwieniu (chyba najseksowniejszy w jego karierze), "The Right Stuff" płynie psychodelicznym nurtem, a pulsujące, taneczne "Ballad of the Mighty I" z udziałem Johnny'ego Marra to jak nic młodszy brat "AKA What a Life!".

Słucha się tego całkiem nieźle, niektóre kawałki wręcz muszą się spodobać, drygu do pisania zgrabnych melodii Anglik bowiem nie stracił. Domyślam się jednak, że oddani fani Gallaghera mogą być rozczarowani. Wszak, kibic Manchesteru City nie wysilił się za bardzo, po prostu zrobił swoje. Wykonał plan minimum. Trzymając się piłki nożnej, wystawił stary, sprawdzony skład. Żadnych zaskoczeń, odważnych posunięć, bez ryzyka, z taktyką raczej defensywną. Na boisku może i miał frajdę, ale wiedział też, że nie jest to gra jego życia. W efekcie dostaliśmy solidny mecz, z kilkoma niezłymi, obiecującymi akcjami, ale bez błysku geniuszu, bez porywających zagrań. Bez goli (hitów). Jasne, Noel Gallagher to Premier League, co gwarantuje poziom i profesjonalizm. "Chasing Yesterday" to płyta z ekstraklasy, co nie znaczy, że nie mogła być lepsza.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!