Recenzja

28-03-2015-03:02:24

Modest Mouse - "Strangers to Ourselves"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Rock ma się dobrze, także ten alternatywny.

Kiedy tak sobie słuchałam nowej płyty Modest Mouse doszłam do wniosku, że termin rock alternatywny w zasadzie zanikł. Dziś człon rock najczęściej poprzedza indie. Tymczasem "Strangers to Ourselves" to kwintesencja tego, czym jest rock alternatywny.

Nie obrażając nikogo, nie jest to rzecz na tyle "miękka", przebojowa, młodzieńcza, by pasowało do niej indie. Na szóstym dziele Amerykanów nie brakuje pulsacji, zgrabnych melodii (kapitalnie wirujące disco-rytmem "The Ground Walks, with Time in a Box"), ale struktury tych utworów są na tyle zagmatwane, że raczej nie mają szans na listy przebojów. Zespół nie stroni od elektroniki, ale znacznie bardziej ceni sobie prawdziwe instrumenty, i to nie tylko gitary czy perkusję (od banjo i ukulele przez wiolonczelę i tubę po gwizdek śmierci). Pojawiają się elementy folku, mocniejsze, niemal postrockowe brzmienia, wodewilowe patenty ("Sugar Boats"), ale wszystko jest zaskakująco przejrzyste i przystępne. Aranżacje nie przygniatają, nie przytłaczają. Sporo tu przestrzeni, powietrza lekkości, a jednocześnie niemało polotu i wyobraźni.

Tak naprawdę wszystko tu gra, wszystko jest jak trzeba. To płyta, której słucha się z przyjemnością i z jeszcze większą nieustannie na nowo odkrywa. Raz włączona z łatwością zapętla się na opcji repeat. Jedyna wada "Strangers to Ourselves", że nie jest to w żadnym stopniu rzecz nadzwyczajna. Nie elektryzuje, nie powala, nie porusza. I obawiam się, że raz odstawiona na półkę, może zostać tam na dłużej. Ale póki się to nie stanie, można słuchać i słuchać.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!