Recenzja

28-04-2015-20:39:30

Agnostic Front - "The American Dream Died"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Chcesz się dowiedzieć, o tym, co bulwersującego dzieje się w Ameryce, a o czym niekoniecznie mówią mainstreamowe media? Wystarczy sięgnąć po album Agnostic Front. Nowojorska legenda hard core'a jest czujna i niezmiennie wrażliwa na wszelkie nadużycia. "The American Dream Died" to jej kolejny interesujący felieton.

Niewiele ponad 27 minut wystarczyło kapeli dowodzonej przez niezniszczalnych Rogera Mireta i Vinnie'ego Stigmę, aby wyraziście i bez owijania w bawełnę napiętnować to, co złego obecnie dzieje się w Ameryce, z rosnącą przemocą policji wobec obywateli, bez większych konsekwencji dla stróżów prawa na czele. Zaskoczenie? Żadne. Przecież Agnostic Front nie raz i nie dwa pokazywał środkowy palec policji (tu robi to w "Police Violence"), stał za słabszymi, o których zapomniał rząd i lokalne władze, sprzeciwiał się wojnom (niemal grindcore'owo szybki i króciutki "No War Fuck You"), krytykował prezydentów, wielonarodowe korporacje, bezduszne wobec ludzi, którzy na nie pracują. Przekaz Agnostyków jest stały, zmienia się tylko, lekko ewoluując, jego muzyczne opakowanie.

Odkąd za nadawanie brzmienia kapeli zabrał się przyrodni brat Rogera, Freddy Cricien z Madball, a zaczął osiem lat temu, jej płyty brzmią mocno, soczyście, współcześnie, lecz nieprzesadnie sterylnie. "The American Dream Died" to chyba najlepiej wyprodukowana płyta przez Criciena. Ważniejsze od brzmienia są rzecz jasna dobre kompozycje. I na tym polu jest bardzo dobrze. Wybijają się mający charakter credo Agnostic Front plus potencjał na hardcore'owy hymn "Just Like Yesterday", wspomniany "Police Violence", najdłuższe na albumie "Test Of Time" i niemal pewny kandydat na hymn gatunku "Never Walk Alone", w którym pojawiają się Lou Koller z Sick Of It All i Toby Morse z H2O. Wyją syreny, Miret zwyczajowo krzyczy na pograniczu płaczu i udławienia się, jest nawet wsamplowany fragmencik z kultowego "Taksówkarza", mający chyba podkreślić tęsknotę Rogera za tym, co było kiedyś w jego ukochanym mieście. Główny przekaz płyty jest jasny - amerykański sen, czyli przestrzeganie ideałów demokracji oraz możliwość dorobienia się przez każdego, kto będzie ciężko pracował, zdaniem Rogera i jego kolegów już nie istnieje…

Jak zwykle na płytach Agnostic Front, jest szczerze i bez ogródek, także wściekle i brutalnie. Słyszymy o tym, co gryzie tych zwyczajnych ludzi, których nie interesują, tudzież są poza zasięgiem, celebrycka sława, wielka kasa, limuzyny, itp. Warto posłuchać, co mają do powiedzenia. Bo mają naprawdę sporo. W gazetach o tym raczej nie przeczytacie.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!