Recenzja

12-11-2015-22:30:24

Puscifer - "Money Shot"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Nowa płyta Puscifer fanów Toola raczej nie zadowoli, ale już sympatyków A Perfect Circle może.

Puscifer zaczynał jako najdziwniejszy z projektów Maynarda Jamesa Keenana. Po, nazwijmy to ekstrawaganckim, ""V" Is for Vagina", był bardziej przystępny krążek "Conditions of My Parole". "Money Shot" to kolejny krok w stronę normalności. Rzecz bardziej progresywna, dojrzała, wielowarstwowa.

Może nie całe utwory, ale ich fragmenty spokojnie mogłyby znaleźć się w repertuarze A Perfect Circle, czyli z kolei najbardziej radiowego przedsięwzięcia frontmana Tool. Mamy melodie, gitary, wokalne harmonie. "Agostina" o lekko mrocznym klimacie rodem z "Dziewczyny z tatuażem", pełne dramaturgii, wirujące, wielowątkowe, ale okraszone świetnym refrenem "The Remedy" czy nerwowe, singlowe "Money Shot" to naprawdę, dobre, rasowe, rockowe piosenki, jedynie czasem błądzące po dzikich terytoriach.

Puscifer zawsze wyróżniał, i nadal wyróżnia, rytm. Jest w tych nagraniach ponadto coś plemiennego, nieokiełznanego, w czym zasługa również lekko nawiedzonych wokaliz Cariny Round. Czeka nas także mechaniczna elektronika, psychodeliczne wycieczki, złożone struktury i wszystko, co sprawia, że to coś innego niż zwykłe utwory.

"Money Shot" powinno zadowolić zarówno tych, którzy po prostu lubią słuchać śpiewu Maynarda Jamesa Keenana w otoczeniu gitarowych dźwięków, jak i tych, którzy czekali na coś nietuzinkowego, na muzykę do ciągłego odkrywania, rozkładnia i składania. Trzeci album Puscifer niemal idealnie łączy dziwaczność z normalnością, artystyczną zabawę i swobodę z czymś tak banalnym jak melodia.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

TAGI: puscifer