Recenzja

31-08-2016-22:01:20

Banks & Steelz - "Anything But Words"

Podziel się na facebooku! Tweetnij!

Kooperacja równie dziwna, co Lou Reeda z Metallicą, ale efekt nieporównywalnie lepszy.

Pod szyldem Banks & Steelz, ukrywają się Paul Banks i RZA, lub - jak kto woli - wokalista rockowego zespołu Interpol i członek hiphopowej legendy Wu-Tang Clanu. Na szczęście, na papierze jest to dziwniejsze niż w rzeczywistości. Jakoś udało się połączyć stylistykę obydwu, wydawać by się mogło zupełnie nieprzystających twórców. Co ciekawe, płyta "Anything But Words" brzmi, jakby żaden nie szedł na kompromisy, każdy robił swoje, a jednak jakoś ma to ręce i nogi.

Innymi słowy, z jednej strony mamy melancholię, klawiszowe pasaże i rockowe melodie, którymi serca zaskarbił sobie Banks z grupą Interpol. Z drugiej, czeka nas porządna dawka hip-hopu ze Wschodniego Wybrzeża. Czasem przypomina to przeciąganie liny, ale wypada naprawdę dobrze. Romantyzm jednego nowojorczyka fajnie skontrowany jest surowością drugiego. Syntetyczne dźwięki pasują do tych przetworzonych, harmonijne śpiewanie nieźle kontrastuje z mocnym rapem, a Florence Welch, jak się okazuje, można dopasować wszędzie. Podobać może się klimat tej płyty, chwilami mroczny, chwilami zimny, ale czasem też liryczny, poetycki. Na pewno nowojorski. To płyta do słuchania raczej po zmroku, kiedy zmysły się wyostrzają, kiedy łatwiej poddać się atmosferze.

"Anything But Words" oczywiście jest swoistą ciekawostką, ale na tyle udaną, przystępną i szczerą, że ma szansę zostać ze słuchaczem na dłużej. RZA i Paul Banks zdołali stworzyć coś nietuzinkowego, zaskakującego, ale jednocześnie coś, co wyróżnia chemia i autentyczność.

Podziel się na facebooku! Tweetnij!