Aktualności

05-10-2018-17:00:00

Znane/nieznane #5: R.E.M. - Around the Sun

Fragment okładki omawianego albumu

Podziel się na facebooku!

W 2004 roku wielu amerykańskich muzyków nie było, delikatnie mówiąc, zachwyconych polityką prowadzoną przez ówczesnego prezydenta George’a Busha. Część z nich dała upust frustracji w kreatywny sposób. Efekty były jednak różne. W czasie kiedy przykładowo zespół Green Day wydał najbardziej ambitny album w karierze, weterani z R.E.M. przechodzili kreatywny kryzys, czego efektem źle przyjęty album „Around the Sun”. 

Płyta ukazała się 5 października 2004 roku i była trzynastym studyjnym albumem R.E.M. Był to zarazem trzeci album nagrany po odejściu perkusisty Billa Berry’ego w 1997 roku. Ukazały się dwie edycje: standardowa na jednej płycie kompaktowej i limitowana edycja specjalna w dużym pudełku z CD i czternastoma plakatami przedstawiającymi dzieła różnych artystów nawiązujących do wszystkich piosenek na albumie. 

Od czasów wydanego w 1996 roku albumu „New Adventures in Hi-Fi”, każdy kolejny album zespołu sprzedawał się coraz gorzej. Wyjątkiem była, wydana rok przed „Around the Sun”, bardzo dobrze przyjęta składanka najlepszych utworów R.E.M. zatytułowana „In Time: The Best of R.E.M. 1988-2003”. Po jej sukcesie oczekiwano nowego otwarcia, nowej jakości po premierowym materiale. Wyraźnie jednak zespół po odejściu Berry’ego nie potrafił się odnaleźć. Poczucie mocy w grupie zostało zatracone i coraz bardziej odbijało się to na procesie kreatywnym. 

Prace nad „Around the Sun” rozpoczęły się w 2002 roku. Piszemy ziliony piosenek i fragmentów piosenek i składamy je do kupy – relacjonował twórczy proces Michael Stipe w rozmowie dla „Rolling Stone” w 2002 roku.  Pojawiają się tematy utworów i wygląda na to, że z poprzednich albumów przechodzimy w nowe dla R.E.M. terytorium. Trochę prymitywne i straszliwe. Dla mnie, to bardzo ekscytująca podróż. Nagrań dokonano między wczesnym 2003 rokiem a pierwszą połową 2004 roku. 

Album nie tylko źle się sprzedał, ale też nie radził sobie na listach przebojów tak dobrze, jak wcześniejsze dokonania zespołu. Chociaż w Wielkiej Brytanii udało mu się dotrzeć na pierwsze miejsce, w Stanach Zjednoczonych nie wbił się nawet do pierwszej dziesiątki, co nie zdarzyło się żadnemu albumowi R.E.M. od czasów lat 80-tych. 

Recenzje były delikatnie mówiąc mieszane. Nie szczędzono cierpkich słów. „The Guardian” pisał wprost: (...) „Around the Sun” to pierwszy naprawdę zbyteczny album R.E.M. Podobnego zdania było „NME”: (...) to pierwszy album R.E.M., który naprawdę rozczarowuje. 

Sami muzycy także relatywnie szybko zaczęli odcinać się od „Around the Sun”. Basista Mike Mills w 2006 roku wywiadzie dla „Billboard” tłumaczył: Szczerze mówiąc, myślę że album okazał się być nieco wolniejszy niż planowaliśmy, w sensie ogólnego tempa piosenek. 

Każdy kto działa przez tak długi czas jak my przechodzi przez wzloty i upadki – tłumaczył słabą sprzedaż albumu Michael Stipe w rozmowie z „USA Today” w 2007 roku. Muzyka była kiedyś istotną częścią codziennego życia ludzi, kiedy były tylko trzy sieci telewizyjne i kilka stacji kablowych, i nie było komputerów i Xboksów ani dobrych DVD.

Za tak negatywnie przyjęty rezultat częściowo odpowiadał fakt, że zespół położył zbyt duży nacisk na pracę w studiu i względy produkcyjne, zamiast nadać priorytet kreatywnemu procesowi twórczemu. Wyglądało na to że zamieniliśmy się w jeden z tych zespołów, które rezerwują milion miesięcy w studio i zarzynają się na śmierć – przyznał gitarzysta Peter Buck w 2008 roku w wywiadzie dla „The Atlanta Journal-Constitution”. Dla mnie ostatni album nie nadaje się za bardzo do słuchania, ponieważ brzmi jak grupa ludzi którzy są tak znudzeni materiałem że nie mogą go już znieść. (...) Powtarzałem to przez 10 lat i nikt mnie nigdy nie słuchał. Posiadanie jakichś ograniczeń może być bardzo pozytywną rzeczą. To znaczy, że musisz podejmować decyzje. W przypadku poprzedniego albumu nie podjęto żadnej decyzji przez pierwszych siedem miesięcy. Nie mogłem dłużej tak pracować. I myślę że reszta chłopaków poniekąd zgodziła się z tym, że to nie działało. 

Recenzenci słusznie wskazywali, że „Around the Sun” nie brzmi jak album nagrany przez zespół, a Michael Stipe zdaje się przekształcać w artystę typu ‘singer/songwriter’. Tło instrumentalne jest minimalistyczne, a organiczne instrumenty często miejsca ustępują subtelnym partiom syntezatorów, zajmujących odległe miejsce gdzieś w tle. 

Otwierający album utwór „Leaving New York” był pierwszym singlem i zarazem największym hitem w Wielkiej Brytanii. Pozostałe trzy single radziły sobie średnio. W Stanach Zjednoczonych żaden singiel nie osiągnął statusu hitu. W tekście Michael Stipe subtelnie nawiązuje do krajobrazu po 11 września: „It’s quiet now, and what it brings is everything”. Muzyka jest melancholijna, ale nie tak jednoznacznie depresyjna jak w wielkim przeboju R.E.M. „Everybody Hurts” z albumu „Automatic for the People” (1992). 

„Electron Blue” może poszczycić się najciekawszą progresją melodii na albumie. Tutaj R.E.M. przywołuje swoje czasy świetności i przypomina, że naprawdę potrafi tworzyć dobre piosenki. Niestety, podobnie jak znaczną część tego albumu, piosenkę kładzie miałka produkcja i nijakie brzmienie z przedziwnym, „pierdzącym” syntezatorem wypełniającym tło dźwiękowe. 

„The Outsiders” zapowiada intrygujący występ gościnny – na liście płac pojawia się raper Q-Tip. Charyzmy w jego występie jednak tyle co w patyczku do uszu. Jego uczestnictwo nie czyni piosenki wyróżniającą się na tle innych. Jako ciekawostkę należy przywołać fakt, że na żywo partię Q-Tipa rapował sam Stipe, podobnie jak na wypuszczonej później jako b-side alternatywnej wersji. 

„Final Straw” to nowa wersja piosenki oryginalnie opublikowanej za darmo w internecie. Można ją było ściągnąć z oficjalnej strony zespołu, a jej premiera miała miejsce 25 marca 2003 roku. Utwór był jasnym protestem przeciwko amerykańskiemu rządowi i jego działaniom w Iraku. Muzycznie to bez wątpienia jeden z lepszych utworów na płycie. 

Niestety, dalej jest już niemal wyłącznie coraz mniej interesująco. „I Wanted to Be Wrong” to bardzo nijaka, niezapamiętywalna ballada. „Wanderlust” to przewrotny singiel o niestandardowym metrum, obiecujący powiew świeżości i jakości, ale ostatecznie rozczarowuje brakiem wyrazistego charakteru. Niewykorzystana okazja. 

„High Speed Train” to kolejna próba eksperymentu. Utwór utrzymany jest w przedziwnej tonacji, Michael Stipe celowo fałszuje. Słucha się tego ciężko, jest to kolejny nieudany eksperyment. „The Ascent of Man” to po raz wtóry smutna ballada. Teoretycznie w tego typu piosenkach R.E.M. powinien lśnić, ale w praktyce ciężko tutaj znieść jęczące zaśpiewy Stipe’a. 

Ostatnim utworem jest „Around the Sun” - po raz pierwszy w historii album R.E.M. doczekał się piosenki tytułowej. Na samym końcu czuć ponowny powiew jakości. To ciepła, podnosząca na duchu piosenka, której Ameryka wówczas potrzebowała. R.E.M. znów brzmi jak zespół, uwagę przykuwa zwłaszcza wyrazista partia basu ciągnąca zwrotki. Przyjemnie brzmią przestrzenne refreny, a całość zamyka interesująca, uspokajająca, oniryczna koda. 

Są na tym albumie dobre momenty, ale na tle zarówno wcześniejszych, jak i późniejszych dokonań R.E.M., „Around the Sun” to płyta wyjątkowo pozbawiona wyrazu. Nie bez przyczyny utwory z niej były pomijane na koncertach po wydaniu kolejnego krążka, „Accelerate” (2008). 

Tracklista:
1. „Leaving New York”
2. „Electron Blue”
3. „The Outsiders” (feat. Q-Tip)
4. „Make It All Okay”
5. „Final Straw”
6. „I Wanted to Be Wrong”
7. „Wanderlust”
8. „Boy in the Well”
9. „Aftermath”
10. „High Speed Train”
11. „The Worst Joke Ever”
12. „The Ascent of Man”
13. „Around the Sun”

źródło: Tymoteusz Kociński / Koncertomania.pl
05-10-2018-17:00:00

Podziel się na facebooku!

TAGI: r.e.m.