Aktualności

25-01-2019-13:36:00

40 lat... Scorpions – „Lovedrive”

Fragment okładki omawianej płyty

Podziel się na facebooku!

Po pierwszych pięciu albumach grupa Scorpions nadal była popularna głównie w Niemczech, a nastrojów nie poprawiał fakt, że gitarzysta Uli Jon Roth postanowił odejść z zespołu. Wkrótce jednak wszystko miało się zmienić. Za sprawą albumu „Lovedrive”, który w 2019 roku obchodzi swoje 40 urodziny, zespół doczekał się upragnionego światowego sukcesu.

Roszady personalne towarzyszące powstawaniu płyty sprawiły, że na „Lovedrive” usłyszeć można aż trzech gitarzystów. Jest to jedyny taki przypadek w całej dyskografii Scorpions. Po odejściu Rotha, niezadowolonego z kierunku muzycznego, w jakim konsekwentnie chcieli podążać koledzy, pozycję gitarzysty solowego zajął Matthias Jabs. Był to jego pierwszy album nagrany z zespołem.

Pod koniec 1978 roku do Scorpions powrócił także Michael Schenker, młodszy brat gitarzysty rytmicznego Rudolfa. Jego przygoda z zespołem zakończyła się krótko po nagraniu debiutanckiego albumu „Lonesome Crow” (gitarzysta miał wówczas zaledwie 16 lat), a to za sprawą oferty „nie do odrzucenia”, jaką było objęcie stanowiska gitarzysty solowego w UFO. Brat udzielił mu błogosławieństwa, lecz drogi Schenkera i UFO także rozeszły się i już po kilku tygodniach od tego zdarzenia gitarzysta wrócił do macierzystej grupy, udzielając się w studiu nagraniowym podczas prac nad albumem „Lovedrive”.

Wtedy byłem zmęczony – opowiadał Michael w wywiadzie dla „Melody Maker” w 1979 roku. Teraz czuję się zregenerowany, ale nigdy już nie będę grał takich koncertów jak UFO, we wszystkich tych małych klubach po całej Ameryce. Scorpions są już dobrze znani, więc powinno się nam udać wystąpić w charakterze gościa specjalnego na dużej trasie. Straciłem cały mój entuzjazm z UFO, ze Scorpions jestem znów podekscytowany.

Chociaż mówiąc o jego zasługach w procesie nagrywania albumu mówi się na ogół o solach gitarowych do utworów „Another Piece of Meat”, „Coast to Coast” i „Lovedrive”, sam zainteresowany twierdzi, że jego udział był znacznie większy. Udzielając wywiadu Eddiemu Trunkowi w 2016 roku oświadczył, że zagrał na całym albumie przeróżne partie, co w wyniku konfliktu z bratem, nie zostało odnotowane w sposób oficjalny.

Nagrania trwały łącznie od sierpnia do października 1978 roku w Dierks Studios w Stommeln w Republice Federalnej Niemiec. Producentem albumu został Dieter Dierks, który pracował ze Scorpions także przy trzech poprzednich albumach: „In Trance” (1975), „Virgin Killer” (1976) i „Taken By Force” (1977).

„Lovedrive”, szósty studyjny album Scorpions, ukazał się na początku 1979 roku (oficjalna strona zespołu podaje datę 25 lutego, chociaż wiele źródeł twierdzi, że miało to miejsce 15 stycznia). Był to zarazem pierwszy album wydany pod skrzydłami nowych wytwórni po odejściu z RCA. Dystrybucją w Europie zajęło się Harvest Records/EMI, a w USA i Kanadzie - Mercury Records.

Album przyniósł długo oczekiwany przełom w karierze Scorpions - zespół dotychczas popularnego głównie w Niemczech. W Anglii i Stanach, kiedy przyznajesz że jesteś Niemcem, reakcją jest westchnienie i musisz ich przekonywać do siebie, czego nie muszą robić angielskie i amerykańskie zespoły – żalił się Klaus Meine w wywiadzie dla „Melody Maker” w 1979 roku. Mamy niedorzeczny obowiązek pokazywania ludziom, że nie jesteśmy jak Kraftwerk czy Tangerine Dream. (...) Zawsze wiedzieliśmy, czego chcieliśmy. Chcieliśmy grać ostro, z jajami. Niewiele niemieckich zespołów gra z jajem. Więc na początku ludzie mówili: „Powinniście już zmienić swoją muzykę. Czas na hard rock przeminął. W ten sposób nic nie osiągnięcie.” Wszyscy nam to mówili. Więc pomyśleliśmy: „My wam pokażemy” – i udowodniliśmy, że mieliśmy rację.

„Lovedrive” osiągnął sukces komercyjny na wszystkich liczących się rynkach, w Stanach wylądował na 55 pozycji listy Billboard Top 200, a w Wielkiej Brytanii wspiął się na 36 pozycję listy najlepiej sprzedających się albumów.

Sukces nie oznaczał jednak końca kłopotów personalnych i gwałtownych roszad w składzie zespołu. Gdy zespół wybierał się w światową trasę, rozpoczynającą się w Niemczech w lutym 1979 roku, Matthias Jabs został odsunięty na dalszy plan, a pierwszeństwo występowania jako gitarzysty solowego otrzymał Michael Schenker. Jednak nie był w stanie powstrzymać się od nadużywania alkoholu, co sprawiło, że w tym kluczowym momencie kariery zespołu nie można było na nim polegać. Jabs zastępował Schenkera, gdy ten nie mógł występować, aż w końcu w kwietniu, gdy trasa dotarła do Francji, Michael oficjalnie opuścił zespół, a na jego miejsce, po renegocjacjach, przyjęto na stałe z powrotem Jabsa i tak zostało do dziś. Sam Schenker twierdził, że jego ponowny pobyt w zespole trwał krótko, ponieważ przekonał się, że granie piosenek napisanych przez innych ludzi nie sprawiało mu satysfakcji.

Według wielu krytyków „Lovedrive” to szczytowy punkt kariery Scorpions. To na tym albumie ujednolicił się charakterystyczny styl, rozwijany na późniejszych albumach i utożsamiany z zespołem po dziś dzień. Kluczowy okazał się świeży wówczas sukces Van Halen, który pokazał, że heavy metal może brzmieć przystępnie i porwać masy. Inspiracja kolegam ze Stanów okazała się kluczowo w uformowaniu dwutorowego stylu Scorpions, polegającego na sprawnym żonglowaniu dynamicznymi hardrockowymi piosenkami na przemian z wpadającymi w ucho, melodyjnymi balladami. Nasza muzyka ma dwie silne strony – tłumaczył Meine w wywiadzie dla magazynu „Creem” w 1984 roku. Jedna strona jest bardzo silna, mocna, gorąca i ciężka, a druga jest delikatna, melodyjna, balladowa.

Fani zgodnie uważają, że na „Lovedrive” znaleźć można jedne z najlepszych piosenek Scorpionsów, takie jak „Loving You Sunday Morning”, „Holiday”, „Coast to Coast”. Słuchając utworu tytułowego, nietrudno odnieść wrażenie, że zainspirował on potem riff, który usłyszeć można w czołówce serialu „The A-Team” („Drużyna A”). „Holiday” wyróżnia się harmoniami wokalnymi oraz dynamicznymi nakładkami wielogłosowymi, co przywodzi na myśl inspiracje Queen. Nietypowym utworem na płycie jest zaś „Is There Anybody There?” – odważna, chociaż nieco mdła mieszanka reggae i rocka, którą ratuje świetne solo gitarowe Jabsa.

Nie staramy się pisać piosenek w komercyjny sposób – tłumaczył dalej Meine. Po prostu próbujemy pisać dobre piosenki, staramy się, by cały album był przebojem, dobrym albumem. Jest za dużo albumów dookoła, zwłaszcza po stronie heavy metalu, gdzie jedna może dwie piosenki są dobre, a reszta to gówno. Dla mnie to jest nudne, nie mogę słuchać większości tych nagrań, bo dla mnie liczą się melodie i dobre piosenki, a teraz jest za dużo zespołów heavy metalowych które są po prostu nudne z tymi swoimi potworami i tego typu gównem. Myślę, że kiedy muzyka jest dobra, kto potrzebuje potworów na scenie, całej tej krwi i diabłów?

Nieodłączną częścią historii albumu jest jego charakterystyczna okładka, przedstawiająca mężczyznę i kobietę na tylnym siedzeniu w samochodzie. Prawa pierś kobiety jest wyeksponowana, a dłoń mężczyzny zlepiona z nią czymś co wizualnie przypomina mocno rozciągniętą gumę do żucia. Z kolei tył okładki przedstawiał tę samą parę, tym razem dzierżącą w dłoniach fotografię zespołu i obnażoną tym razem lewą piersią kobiety, nie przysłoniętą żadnym przedmiotem. Autorem słynnej okładki jest Storm Thorgerson, brytyjski grafik i reżyser teledysków, który współpracował z wieloma legendarnymi zespołami, takimi jak Led Zeppelin, Pink Floyd czy Black Sabbath. Okładka wywołała tak wielkie kontrowersje w USA, że zdecydowano się wypuścić tam późniejszą wersję z zupełnie inną okładką, przedstawiającą „grzecznego”, niebieskiego skorpiona na czarnym tle. Dystrybucja albumu z oryginalną okładką została także zakazana na wielu innych rynkach. Oryginalny projekt przywrócono przy okazji reedycji zremasterowanych wersji wczesnych albumów.

Artysta był wielokrotnie pytany o opinię na temat jednego ze swoich najsłynniejszych dzieł. Tak wspominał o okładce udzielając wywiadu dla „Happy Homeland Store”: Nie była to może najbardziej poprawna politycznie scena, jaką kiedykolwiek widziałeś. Sądziłem, że była zabawna, ale kobiety widzą to teraz trochę inaczej. Z kolei w wywiadzie dla „Rock and Roll Geek” tłumaczył: Zawsze sobie wyobrażałem, że oni byli w drodze do opery, on ma fetysz dotyczący gumy do żucia, a ona pozwala mu na to, bo ma to w dupie. Ale myślę też że to trochę głupkowate. Lubię tę okładkę.

W 2010 roku do wywołującego spory tematu odniósł się wokalista Klaus Meine: Nie zrobiliśmy tego specjalnie. Nie wiedzieliśmy, że to będzie problem w Ameryce, to był po prostu seks i rock ‘n’ roll. To dziwne że w Stanach niektóre z tych okładek były problemem, ponieważ kiedy tam koncertowaliśmy w latach 80-tych, zawsze widzieliśmy nagie piersi na wprost nas pod sceną. Nigdzie indziej na świecie ich nie widzieliśmy, tylko tam. Więc nie sądziliśmy, że wydanie albumu takiego jak „Lovedrive” będzie problemem w Stanach.

Okładka została też doceniona – magazyn „Playboy” nadał jej tytuł „Najlepszej okładką albumu w 1979 roku”. Pomysł z okładką podziałał – do dziś częściej się chyba dyskutuje o okładce płyty niż jej zawartości muzycznej.

Chociaż największy sukces komercyjny na zachodzie nadszedł dopiero 5 lat później za sprawą albumu „Love at First Sting”, to właśnie „Lovedrive” otworzyło Scorpions wrota do międzynarodowej kariery, która nieprzerwanie trwa do dziś.

Tracklista:

1. „Loving You Sunday Morning”

2. „Another Piece of Meat”

3. „Always Somewhere”

4. „Coast to Coast”

5. „Can’t Get Enough”

6. „Is There Anybody There?”

7. „Lovedrive”

8. „Holiday”

źródło: Tymoteusz Kociński / Koncertomania.pl
25-01-2019-13:36:00

Podziel się na facebooku!

TAGI: scorpions