Camerata Silesia / (Wcale nie taka) Mała Msza Uroczysta w Katowicach

Bilety na koncert Camerata Silesia / (Wcale nie taka) Mała Msza Uroczysta w Katowicach - 02-06-2024

Koncert Camerata Silesia / (Wcale nie taka) Mała Msza Uroczysta w Katowicach

Camerata Silesia , Anna Szostak

02.06.2024 18:00

Katowice(Śląskie) - Sala Kameralna Narodowej Orkiestry Symfonicznej


Kup bilet Bilety24 18:00

Bezpieczne zakupy - oferta pochodzi od oficjalnych dystrybutorów.

Jak kupić bilet?

  • Kliknięcie przycisku "Kup bilet" powoduje przejście do strony internetowej naszego zaufanego partnera i to na jego stronie dokonujesz zakupu.
  • Pamiętaj, że jeśli miejsca są numerowane, to możesz wybrać miejsca, które najbardziej Tobie odpowiadają.
  • Pamiętaj takżę, że jeśli miejsca są numerowane, a bilety sprzedaje kilka firm, to każda z firm dysponuje innymi miejscami do wyboru.



W sprzedaży od 8 miesięcy
Do wydarzenia 36 dni
Program
Gioacchino Rossini
„Petite messe solennelle” na chór, kwartet solistów, fortepian i harmonium

Wykonawcy
Zespół Śpiewaków Miasta Katowice Camerata Silesia
Anna Szostak – dyrygentka
Iwona Hossa – sopran
Natalia Płonka – alt
Stanisław Napierała – tenor
Remigiusz Nowak – bas
Michał Goławski – fortepian
Klaudiusz Jania – pozytyw

La Petite Messe Solennelle czyli Mała Msza Uroczysta wcale nie jest tak mała jak wskazuje na to tytuł. Przeciwnie – mówi się o niej, że jest jednym z bardziej rozbudowanych utworów w dorobku Gioacchino Rossiniego, odczytywanym nawet jako swoisty duchowy testament.
A więc dlaczego „mała”? Pierwotnie powstała jako dosyć kameralne dzieło, miała bowiem być nie tyle pełną formą, a jedynie obsadą artystów niezbędnych do jej wykonania. Powód był iście prozaiczny – miejsce jej prawykonania. Kaplica w prywatnej rezydencji hrabiego Alexisa Pillet-Willa przy paryskiej Rue Moncey nie była zbyt przestronna, stąd Rossini postanowił rozpisać partyturę raptem na czterech solistów, chór mieszany, dwa fortepiany i harmonium.
Rossini nie krył, że liczebność śpiewaków to nutowe odbicie dwunastu apostołów, odwzorowane z fresku mistrza Leonarda da Vinci Ostatniej wieczerzy, jednak – jak sam zapewnił Boga – nie uświadczy się w tym gronie Judasza, a śpiew będzie con amore na chwałę boską. Wszystko skwitował dowcipnie, uznając swoje dzieło za… ostatni grzech śmiertelny, owoc starości.
Rossini stworzył dzieło nadzwyczajne, głębokie ale i pełne tak typowej dla wcześniejszych oper – lekkości. Nie krył jednak pewnej niepewności, co do wartości tego, co stworzył i w dedykacji, napisanej z wielkim dystansem do muzyki i samego siebie, oznajmia:
„Dobry Boże. Ta Mała Msza jest ukończona. Ale czy jest to muzyka sakralna, czy też jest to świętokradztwo? Urodziłem się by tworzyć operę buffa, ale w tej muzyce jest moja wiedza i serce, to wszystko w niej zawarłem. Więc niechaj wszyscy będą błogosławieni i niech dany mi będzie raj.”
W kilka lat po premierze dokona ponownej orkiestracji, jak sam mówił, tylko po to aby nie zrobili tego inni. W stosunku do pierwowzoru, dodał dwie kompozycje instrumentalne (nie było ich w wersji kameralnej) – preludium religioso i fugę w Offertorium, dopełnił ją też sopranową arią O salutaris hostia opartą na hymnie św. Tomasza z Akwinu. Zastrzegł też, że można je wykonać dopiero po jego śmierci. A powód był prozaiczny. Papież, pomimo próśb Rossiniego, nie wyraził zgody na to, aby do wykonania zgodnie z przeznaczeniem – w świątyniach – można było zaangażować głosy kobiece. Ot, kompozytor nie cenił katedralnych chórów chłopięcych. Niestety, Papież nie przychylił się do prośby twórcy. Ostatnią wolę kompozytora uszanowano. Świat musiał poczekać do 24 lutego 1869 roku, kiedy to pierwszy raz publicznie wykonano wersję zorkiestrowaną. Stało się to z okazji 77. urodzin Rossiniego, ale już po jego śmierci.

*******