Aktualności

10-04-2010-23:02:25

Basement Jaxx - "Scars"

Udostępnij! Tweetnij!

No i znów się nie udało. Naprawdę chciałam, żeby mi się nowa płyta Basement Jaxx spodobała. Dałam jej niejedną szansę. Niestety.

Podobnie jak przy okazji "Crazy Itch Radio" nie do końca wiem, co ze "Scars" jest nie tak. Pozornie jest OK. Stylistyczne wariacje, mieszanka gatunków, zabawa dźwiękami, łączenie niepasujących elementów (np. Santanowa gitara plus rapowanie). To, co jednak powinno być rozkosznym eklektyzmem, szaloną zabawą w muzycznym wesołym miasteczku, bardziej jawi się jako nieco nieogarnięty chaos. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Felix Buxton i Simon Ratcliffe tym razem po prostu chcieli spodobać się zbyt wielu. Mamy więc orientalną "Sagę" naznaczoną obecnością Santigold, dziwaczne "Day of the Sunflowers (We March On)" z szczytującą Yoko Ono, pojawiające się gdzieniegdzie wstawki a la Prince a pod koniec jeszcze francuski koszmarek ("D.I.S.tractionz").

No dobrze, ale to, że album jako całość do mnie nie przemawia (może chodzi o to, że jest zbyt ponury, niepokojącyo) nie znaczy, że jest beznadziejnie. Panowie nadal mają bowiem niebywały dryg do pisania skoczno-tanecznych piosenek. Takich, przy których chce się pić kolorowe koktajle i wirować w falbaniastych spódnicach. Takich, jak "What's a Girl Got to Doc". Ustać w miejscu nie pozwoli na pewno singlowe "Raindrops" czy kapitalny, bardzo basementowy utwór "She's No Good". Spodobać może się również walczykowate "A Possibility".

"Scars" znajdzie amatorów i niewątpliwie można wykrzesać kilka perełek, ale - parafrazując klasyka - "jak ma zachwycać, jeśli nie zachwyca".


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: