Aktualności

21-08-2010-10:11:38

Jak ukraść księżyc (Despicable Me)

Udostępnij! Tweetnij!

Aż dziwne, że hollywoodzcy twórcy filmów dla dzieci dopiero teraz wpadli na pomysł, by pozbawić Ziemię naturalnego satelity. Lepiej późno, niż wcale. Szczególnie, że wyszło uroczo.

"Jak ukraść Księżyc" rozbraja już pierwszą sceną, kiedy główny bohater Gru "zabija" balonowego pieska i pokazuje swe nikczemne oblicze. Nie jest to wesoły staruszek, lecz "największy złoczyńca", a przynajmniej tak mu się wydaje. Pojawia się bowiem młode pokolenie czyniących zło, którego najsławniejszym przedstawicielem jest złodziej egipskiej piramidy, specjalista od "rybnej" broni - Vector. Gru nie zamierza jednak łatwo rezygnować z tytułu, postanawia więc... ukraść Księżyc. W laboratorium przypominającym, to w którym działał kreskówkowy Dexter, pomaga mu sędziwy profesor, nieporadne, Minionki oraz trzy urocze małe dziewczynki.

Trójwymiarowa animacja zgrabnie wpisuje się w kanon filmów dla dzieci, które lubią dorośli. Maluchy pękają ze śmiechu, kiedy żółciutkie stworki kłócą się czy robią sobie psikusy, starszym widzom spodoba się rywalizacja złoczyńców i nieco czarnego humoru, którego główną dostarczycielką jest "kochająca i dumna" mama Gru i "czuła" panna Hattie z sierocińca. Fabuła może nie jest porywająca, ale nasi bohaterowie są na tyle pomysłowi, że nie ma mowy o nudzie. Oczywiście, nie brakuje morału. Jak się można domyślić, pod wpływem rezolutnej Margo, słodkiej Agnes i zawadiackiej Eddith, Gru odkrywa, że w życiu liczy się coś więcej niż renoma "największego złoczyńcy na świecie".

"Jak ukraść Księżyc" to wdzięczna, urocza i zabawna produkcja. Rewolucji w dziedzinie animacji nie zrobi, ale zapewni miłe półtorej godziny i tym młodym, i mniej młodym.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: