Aktualności

17-01-2011-21:10:53

Big Boi - "Sir Lucious Left Foot: The Son of Chico Dusty"

Udostępnij! Tweetnij!

Przekładał ten album miesiącami, zwodził, zmieniał tracklistę, ale w końcu się objawił. Solowy Big Boi, czyli longplay połowy duetu OutKast. Kandydat do tytułu hiphopowej płyty roku.

"Sir Lucious Left Foot: The Son of Chico Dusty" nie ma tak naprawdę słabego punktu. Wszystko na albumie lśni jak świeżo oszlifowany diament. Po pierwsze mamy kapitalne teksty i styl Big Boia, który po raz kolejny już udowodnił, że wszelkie laury jakie spadały na niego za działalność w ramach OutKastu, nie były na wyrost.

Ten facet umie zarapować w taki sposób, że łapiemy się za głowę. Z podziwu rzecz jasna. Genialne przyśpieszenia, zabawa wokalem, żonglerka metaforami, niebanalna tematyka, chociaż cały czas bliska codzienności. O takich jak Big Boi mówi się artysta kompletny. Bo skoro już wychwaliłem warstwę raperską, pora na kilka słów o muzyce, a i tutaj jego udział jest więcej niż spory. Big Boi współprodukował sześć nagrań, zajął się też produkcją wykonawczą.

Słychać od pierwszej sekundy echa twórczości OutKast z takich albumów jak "Stankonia" i "Speakerboxxx" (które było de facto autorskim dziełem rapera), słychać też wszystko, co najświeższe w rapie z południa. Podkłady są w większości, pełne polotu, energii. Pomimo, że oprócz Big Boia pracowało nad nimi wielu twórców (m.in. Scott Storch, Lil Jon i Organized Noize), album zachował spójny charakter. Daje się wyraźnie odczuć, że muzyk miał pomysł, jasno określoną wizję, którą udało mu się zrealizować w stu procentach.

Słowo należy się też gościom, których Big Boi zaprosił bardzo wielu i tak naprawdę wszyscy spisali się dobrze albo bardzo dobrze. Na największe brawa zasługują T.I., George Clinton, B.o.B. oraz niesamowita Janelle Monáe. Jeśli komuś wydaje się, że raper postawił na ilość, a nie jakość, zapewniam - jest w błędzie.

78 minut z "Sir Lucious Left Foot: The Son of Chico Dusty" mija błyskawicznie. Za sprawą różnorodności, fantastycznego brzmienia i intrygującego od pierwszej do ostatniej sekundy gospodarza, nawet przez chwilę nie zaznamy nudy. Piękna, dopracowana, kapitalna od A do Z płyta.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: