Aktualności

19-05-2013-19:20:14

Talib Kweli - "Prisoner of Conscious"

Udostępnij! Tweetnij!

Piąta solowa płyta Taliba Kweli nie jest co prawdą najlepszą pozycją w jego dyskografii, ale ugruntowuje pozycję rapera. Po raz kolejny w mądry, świadomy sposób połączył on wartościowe teksty z przebojową muzyką.

Lata temu był prawdziwą ikoną podziemia. Jednym z tych, w których widziano wielką nadzieję na to, że rap nie stanie się popową pożywką dla mainstreamowych mediów. Płyty projektów Black Star czy Reflection Eternal, które współtworzył, weszły do kanonu niezależnego hip-hopu. Kweli już wtedy pokazywał, że umie nagrywać muzykę inteligentną, nie kłaniającą się w pas trendom wyznaczanym przez szefów programowych rozgłośni radiowych czy telewizyjnych, ale na tyle przy tym nośną, by bez problemu odnajdywała się na listach przebojów. Dokładnie to samo mamy na "Prisoner of Conscious". Tytuł w jasny sposób przekazuje nam, że raper znów będzie poruszał tematy ważkie. Z drugiej strony lista gości, wśród których mamy m.in. Miguela, Melanie Fionę, Nelly'ego czy Kendricka Lamara, wskazała, że nie zamierza on zamykać się na nowe trendy, na brzmienia inne niż klasyczny, podziemny hip-hop. Bo kto jak kto, ale Kweli umie w doskonały, naturalny sposób łączyć różne światy. Nie sprawia mu żadnego problemu, żeby raz rapować o tym, jak trudno jest żyć w zgodzie z samym sobą we współczesnym świecie. Jak trudno jest być artystą niezależnym, chcącym wciąż edukować młodzież, otwierać głowę słuchaczy na wiele tematów, ale nie zapominając też o tym, że są przecież też dni, kiedy liczy się dla nas tylko dobra zabawa, miłość, przyjemne chwile z ważnymi dla nas osobami. To jest płyta tak bardzo Talibowa, jak tylko jest to możliwe. Odchodząca czasem delikatnie w stronę R&B (świetne "Come Here", "Ready Set Go"), by po chwili zaatakować nas rapowym brudem w wyprodukowanym przez RZA "Rocket Ships" z Busta Rhymesem. Kweli doskonale spisuje się jako raper u boku młodszych kolegów w "Push Thru", aby za chwilę ujarzmić wykręcony bit Oh No (brat Madliba) w "Hamster Wheel". Co więc sprawia, że "Prisoner of Conscious" jako całość jedynie się podoba, a nie zachwyca Przede wszystkim to, że mieliśmy już taki kolaż stylów, różnorodnych gości i klimatów na "Eardrum" z 2007 roku i wówczas było to świeże, zaskakujące, a tutaj jest tylko przyjemne. Po prostu wszystko to już wcześniej słyszeliśmy.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: