Aktualności

22-07-2014-23:32:47

La Roux - "Trouble in Paradise"

Udostępnij! Tweetnij!

Kłopoty w rajuu Muzycznie na pewno nie.

Tytuł - "Trouble in Paradise" - można raczej odnieść do życia wokalistki Elly Jackson. Po sukcesie imiennego debiutu La Roux rzeczywiście nie zawsze było różowo. Artystka cierpiała z powodu ataków paniki, miała też problemy z głosem (nie dawała rady wyciągać wysokich rejestrów). Rozstała się ponadto z dotychczasowym muzycznym partnerem, Benem Langmaidem. Nic dziwnego więc, że prace nad drugą płytą się przeciągały. Fani jednak nie powinni być rozczarowani.

Choć tym razem Jackson nagrywała z innym producentem, Ianem Sherwinem, jej muzyka drastycznie się nie zmieniła. To wciąż migoczący, kolorowy synthpop, acz zdecydowanie mniej klubowy niż ten z poprzedniego krążka. Elly postawiła na cieplejsze brzmienia, na kompozycje w średnim tempie, okraszone wakacyjnymi dźwiękami i zdecydowania bardziej kobiece, czasem dziewczęce. Do tego stopnia, że momentami nowe piosenki przywodzą na myśl dokonania sióstr Haim ("Sexotheque"). Mamy jednak i kawałki chłodne, w klimacie nowej fali (kapitalne, rozbudowane, trochę jakby polskie "Silent Partner"). Pojawiają się na płycie również elementy disco i nieco balearskich motywów.

Na "Trouble in Paradise" nie znajdziemy może hitów na miarę "Bulletproof" czy "In for the Kill", ale La Roux wciąż pisze świetne piosenki. Bez wątpienia mamy do czynienia z popem, ale w swej najbardziej szlachetnej postaci. Nieskomplikowanym, ale inteligentnym, błyskotliwym i wielobarwnym.


Udostępnij! Tweetnij!

TAGI: